sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 4 - "Tak jest Mamo!"


"Najlepszym przyjacielem jest ten kto nie pytając o powód smutku potrafi przywrócić radość z życia"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mechi                                    
Właśnie idę do Tini. Mam nadzieję, że nic jej się nie stało, bo nie wybaczyłabym sobie tego. Doszłam do drzwi i zapukałam.
Nie czekałam długo aż ktoś je otworzy. Zastałam w nich zapłakaną Martinę.
- O Boże... Kochana, co się stało ? - spytałam przejęta.
- Wejdź do środka. - powiedziała przez łzy.
Weszłam do środka i usiadłam na kanapie, a bok mnie zajęła miejsce Tini.
- A teraz powiedz, co się stało ? - spytałam.
- Gdy obudziłam się rano wykonałam poranne czynności, a następnie postanowiłam pooglądać telewizję. Nagle usłyszałam dzwonek i zgadnij kto stał w drzwiach... - powiedziała łkając.
- Nie wiem... Peter ? - odpowiedziałam.
- Tak i zgadnij czego ode mnie chciał...
- Niech zgadne... Chciał do ciebie wrócił ? - spytałam.
- Tak !!! - powiedziała i wybuchła płaczem, a ja ją przytuliłam.
- A co konkretnie mówił ? - spytałam. 
- Mówił, że podjął zbyt pochopną decyzję pod wpływem emocji i mówił, że bardzo tego żałował. Mówił też, że mnie kocha. - powiedziała łkając.
- A ty co mu odpowiedziałaś ? - spytałam.
- Powiedziałam mu, że trafiłam przez niegodo szpitala i przez najbliższy tydzień nie mogliśmy przez to nagrywać!!! On pewnie myślał, że jak mi powie, że żałujes, przeprasza i bardzo mnie kocha to wynagrodzi  mi te wszystkie krzywdy i powiedziałam mu, że cierpiałam przez niego i nie potrafię mu już wybaczyć. - powiedziała i wtuliła się we mnie. Nienawidze gdy moi przyjaciele są smutni. Wtedy chce mi się płakać.
- Tini... On nie był ciebie wart. Jest zwykłym dupkiem i idiotą przez to co zrobił - zaczęłam - Wiem, ze go kochałaś, ale trzeba iść dalej przez życie i się nie poddawać przez jednego faceta. Musisz mu pokazać, że jesteś silna i nie wie co stracił. Stracił wspaniałą, utalentowaną, piękną dziewczynę, która jest w stanie osiągnąć wszystko. Masz mnie, Jorge, Lodo, Cande, Albe, Rugga i resztę naszzej ekipy. Pamiętaj, my zawsze będziemy dla ciebie oparciem we wszystkich sytuacjach. - skończyłam swój monolog z uśmiechem.
- Masz rację Mechi... Muszę być silna... Pokaże temu idiocie, że mogę być nie tylko szczęśliwa z nim, ale i z innym facetem. - powiedziała, otarła łzy i się uśmiechnęła.
- I taka postawa mi się podoba. - powiedziałam i przytuliłam się do niej.
- Dziękuje. - powiedziała. 
- Nie dziękuj, od tego mnie masz. - powiedziałam z uśmiechem.
- Jadłaś dziś coś oprócz śniadania ? - spytałam.
- Nie. - odpowiedział.
- Dobra... Ja muszę już iść, a ty masz zjeść obiad, ogarnąć się, pościelić łóżko, posprzątać w pokoju, umyć się... - wyliczałam na palcach rzeczy, które ma zrobić.
-Tak jest Mamo! - powiedziała z uśmiechem.
-Ej nie przeginaj!-zaśmiałyśmy się.
Pożegnałyśmy się przytulasem i buziakiem w policzek, a ja wyszłam z jej domu.

Tini
Następny dzień:

Jest 20. Siedzę na kanapie i oglądam swój ulubiony serial. Dzisiaj byłyśmy z dziewczynami na małych zakupach i trochę się wyluzowałam. Bardzo boli mnie to jak Peter mnie skrzywdził ale staram się o tym nie myśleć. Postanowiłam zrobić sobie kolację. Postawiłam na kanapki bo tak szczerze to jestem leniem. Wyciągnęłam potrzebne składniki i zaczęłam przygotowywać posiłek. Razem z jedzeniem, sprzątaniem, zmywaniem itp. zajęło mi to około 1h. Usiadłam z powrotem na kanapę i kontynuowałam oglądanie. Po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Przestraszona wstałam, obawiałam się najgorszego. Ostrożnie otworzyłam drzwi. Niestety moje obawy się spełniły...

Jorge

Siedziałem sobie w domu i oglądałem zdjęcia na laptopie kiedy usłyszałem dźwięk SMS'a. Spojrzałem na wyświetlacz. Nadawcą SMS'a była Tini.
Od Tinita :*
"POMOCY!!!"
Nie wiedziałem o co jej chodzi ale wiedziałem tyle że ona by mnie nie wkręciła. Zgarnąłem telefon i kluczyki od samochodu, założyłem buty i kurtkę i jak torpeda wyleciałem z domu. Wsiadłem do samochodu i popędziłem do Tini. Gdy dojechałem podbiegłem do drzwi. Zapukałem. Nikt nie otwierał. Usłyszałem płacz i krzyki Tini. Drzwi były otwarte więc wszedłem do środka. Zobaczyłem tam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hey...
Piszę ten rozdział z gorączką bo moja kochana sis by mnie zabiła.
Stwierdziła że mam go napisać i koniec :/
Dzięki ci kochana Natalko xD
A co do Natalii to perspektywa Mechi jest pisana przez nią ;*
Sorry że nie było rozdziału przez dwa tyg. ale miałam testy itp.
A teraz jeszcze ta choroba :/
Niedługo rozdział na CUTMWR ;)
Dobra nie rozpisuję się ;)
Paaaaa ;*

Blair <33

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział...

Hey nie wiem czy jutro a w sumie to dzisiaj bo ja to pisze po północy xD Pojawi się rozdział :/ nie mam jak go napisać i w ogóle nie wiem czy dam radę dodać więc ja coś to jest 25 rozdział na CUTMWR ;) Do zoba miśki ;*

Blair <33

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 3 - "Tini nie płacz..."

Rozdział dedykuję Natalii Verdas ;* <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tini

Jorge ciągle przy mnie siedzi. To trochę dziwne ale rozumiem że się o mnie martwi w końcu to mój najlepszy przyjaciel. Moi przyjaciele powoli mi wszystko przypominają za co im bardzo dziękuję.
-Tini idę do sklepiku coś zjeść, nie przeszkadza ci że zostaniesz chwilę sama?-zapytał z troską w głosie.
-Nie, nie idź.-posłałam mu blady ale szczery uśmiech.
Wyszedł a ja zostałam sama.Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam... Stephi? Co ona tu robi?
-Hej Violuuuuu.-powiedziała przesłodzonym głosem.
-Cześć.-odpowiedziałam cicho.
-Jak się czujesz.-zapytała z udawaną troską.
-Dobrze, przyjaciele bardzo mi pomagają...-odpowiedziałam równie cicho.
-Aha...
-A Dlaczego mnie odwiedzasz? Nigdy mnie nie lubiłaś.
-No bo wiesz słyszałam że jesteś taka chora i w ogóle więc przyszłam cię odwiedzić i zobaczyć jak się czujesz?- znowu ten przesłodzony głosik, ja zaraz zwariuję!
-W takim razie to miła niespodzianka.-posłałam jej udawany uśmiech.
-Wiesz mam takie pytanko...
-Więc słucham.
-No wierz? Dobrze się bawisz udając taką milutką i poszkodowaną oraz kradnąc mi chłopaka?! Wszyscy wiedzą że tak na prawdę tylko udajesz i próbujesz przekonać do siebie Jorge!!! Ale coś ci powiem!Jesteś tylko jedną, wielką suką i kurwą i nigdy nie będziesz lepsza ode mnie. Oraz nie odbierzesz mi Jorge. Wiesz i tak naprawdę zależy mi tylko na jego kasie! Ale nie powiesz mu tego! Dlaczego? Bo jesteś tchórzem i zwykłą zakłamaną szmatą!!!-wykrzyczała mi prosto w twarz. Po mich polikach mimowolnie spłynęło kilka łez. Lecz Stephi nie zwróciła uwagi na jedno. Jorge stał w drzwiach i wszystko słyszał.
-Stephi! Musimy porozmawiać!!!- warknął.

Jorge

Gdy usłyszałem to wszystko coś we mnie pękło. Dlaczego? Bo kochałem, tak KOCHAŁEM Stephi! Lecz po tym co usłyszałem w sali przestałem. Stoimy przed szpitalem a ona nawet nie raczy się odezwać.
-No. Słucham! Masz mi coś do powiedzenia?!
-Jorge proszę to nie tak jak myślisz!
-A jak kurwa?! Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę co powiedziałaś.?!!!
-No wierz jakoś nie bardzo!-tak najlepiej udawać idiotkę!
-PO PIERWSZE WYZWAŁAŚ MOJĄ PRZYJACIÓŁKĘ OD SZMAT, SUK I KURW, PO DRUGIE STWIERDZIŁAŚ ŻE ONA SYMULUJE CHOROBĘ, PO TRZECIE WYZNAŁAŚ JEJ ŻE MNIE NIE KOCHASZ I ŻE CI ZALEŻY CI TYLKO NA PIENIĄDZACH!!! CO TU JEST DO NIE ROZUMIENIA?!- nawrzeszczałem jej prosto w twarz.
Milaczała.
-Wiesz co to i tak nie ma sensu. Masz czas do 20. Gdy wrócę do domu ma cię nie być!
Dalej milczała.
-Zrozumiano?!
-Tak.-powiedziała z grymasem i odeszła, a ja ruszyłem do Tini. Gdy wszedłem do sali zastałem ją płaczącą.
-Tini nie płacz przez nią. Nie warto.- powiedziałem z troską w głosie.
-Nie płaczę przez Stephi...-wyszeptała.
-To co się stało?-zapytałem zdezorientowany.
-Peter... Przypomniałam sobie wszystko. On ze mną zerwał i dlatego tu jestem...-szepnęła i jeszcze mocniej się rozpłakała. Bez namysłu usiadłem na łóżku i ją przytuliłem. Nie chciałem żeby była smutna, nie lubię jej takiej oglądać...

Tini

Następnego dnia wypuścili mnie do domu. Pomimo pocieszeń Jorge i Mechi nadal czuję się fatalnie. Właśnie siedzę w domu na balkonie i robię to co zwykle czyli płaczę. Nie mogę pogodzić się z tym że on mnie rzucił. To tak strasznie boli! Patrzę bezczynnie jak zachodzi słońce i próbuję skupić na czymś myśli ale nie mogę. To za trudne i zbyt bolesne żeby tak szybko o tym zapomnieć. Bo ja go kochałam, tak cholernie kochałam... 

Następnego dnia:

Obudziłam się dosyć wcześnie bo nie mogłam spać. Poszłam do łazienki się ogarnąć po czym włożyłam na siebie TO. Zeszłam na dół po schodach i ruszyłam do kuchni. Postanowiłam zrobić sobie gofry. Od wczoraj nic nie jadłam więc wykorzystując mój głód zjadłam śniadanie. Po zjedzonym posiłku usiadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Oglądałam jakieś bezsensowne filmy i bajki. Po dwóch godzinach usłyszałam dzwonek do drzwi. Myśląc że to moi przyjaciele z uśmiechem otworzyłam drzwi. Zobaczyłam tam... Petera?!
-Co tutaj robisz?- zapytałam zimnym głosem.
-Przyszedłem z tobą porozmawiać.
-O czym?- zadałam kolejne zimne pytanie.
-O nas.
-Nie mamy o czym rozmawiać bo nie ma ma żadnych NAS. Zresztą sam tak zdecydowałeś!
-Tak wiem ale ja zrozumiałem swój błąd i chciałbym to naprawić!
Spróbowałam zamknąć drzwi ale zatrzymał je nogą.
-Masz 5 minut.- odpowiedziałam cierpko.
Wpuściłam go do środka i stanęłam zakładając ręce na piersiach.
-No słucham...
-A więc tak. Zacznę od tego że przepraszam że tak cię zraniłem. Podjąłem zbyt pochopną decyzję pod wpływem emocji i bardzo tego żałuję. Proszę cię wybacz mi! Ja naprawdę cię kocham!
-Peter trafiłam przez ciebie do szpitala i przez najbliższy tydzień nie możemy przez to nagrywać!!! Myślisz że jak mi powiesz że żałujesz, przepraszasz i bardzo mnie kochasz to wynagrodzisz mi te wszystkie krzywdy?! Cierpiałam przez ciebie i nie potrafię ci już wybaczyć!!! A teraz wyjdź!!!-wywaliłam go z domu a następnie napisałam SMS'a do Mechi:
"Potrzebuję Cię! Proszę przyjedź! Tylko SAMA!"
Odłożyłam telefon i czekałam na przyjaciółkę...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hi!
Łapcie rozdział 3!
Wena jest więc macie rozdział ;D
Ja nie będę się rozpisywać ;)
Bayo :*
Do nexta <3
Next w weekend ;)

Blair <33

poniedziałek, 16 lutego 2015

Zapadła decyzja!

Możecie wiwatować!!! Nie oddaję bloga! Podziękowania składajcie do Natalie Verdas która podniosła mnie na duchu i dała pomysł na bloga xD Ok Wiem po prostu jak kontynuować teraz tą historię i postaram się coś napisać xD Bóg o imieniu Natalia zmiłował się nad światem i dał Blair wene xD Jezu ten mój Geniush xD Dobra kończę i do nexta kochani ;*

Blair <33 

Pożegnanie... ;(

Kochani. Ja na prawdę nie dam rady... Przykro mi ale oddaję bloga ;c Nie mam siły na tego bloga, mój entuzjazm wysiadł i nie potrafię napisać nawet początku 3 rozdziału :/ Będą heity że gdy przejęłam bloga Weronice to olałam mojego itp. Ale tak nie jest... Ja po prostu nie umiem już nic tu napisać... Przepraszam was jestem chujową blogerkom i nie powinnam już pisać :C Jeśli ktoś chciałby przejąć bloga to piszcie na moje GG: 52600690. Bloga oddam tylko w dobre ręce!  
W sumie to tyle jeśli chcecie czytać jeszcze coś mojego autorstwa to zapraszam TU.

Papa Kochani! ;* <3

Blair <33

niedziela, 15 lutego 2015

Teraz tak na poważnie! (nie omijaj, jeśli ktoś to w ogóle czyta... -,-)

Był mały remont i tak zostanie już na dłużej (mam nadzieję xD) Jestem okropna i nie zajęłam się tym blogiem tylko tym którego przejęłam -,-. Przepraszam ale ja już nie mogę. Nie mam motywacji i nie widzę że ktoś komentuje te moje beznadziejne rozdziały i czeka na coś na tym blogu. Ostatnio myślałam oddaniu bloga ale tego nie zrobię bo to mój pierwszy blog i za bardzo go kocham. Proszę was tylko o komy bo ja na serio nie mam siły i ochoty pisać czegoś czego nikt nie czyta a komentując dajecie o sobie znać więc... Czekam na komy!!! Rozdział 3 pojawi się jutro...

Blair <33

sobota, 14 lutego 2015

One Shot "Księżniczka czy żebraczka?" Autorka Magda Biernacka

One Shot: Księżniczka czy żebraczka.
Ona- Dziewczyna o imieniu Violetta, mieszkająca w domu dziecka od urodzenia. Jej rodzice nie żyją zgineli w wypadku samochodowym. Ona to dziewczyna bardzo miła, grzeczna, skromna, oszczędna i poukładana. Ma 16 lat i podoba jej się przyszły król Argentyny, ale wie że go nigdy nie spotka. Bo niby jak?
On- Przystojny przyszły król o imieniu Leon. Rospieszony, samolubny nie lubiejący biedaków, nie wiedzący co to oszczędność i ból.                                                                                Czy tych dwoje coś połączy? Czy ich spotkanie zmieni ich życie

Dom Dziecka                                                                                                                           Violetta                                                                                                                                        Dzisiaj znowu jakaś rodzina przyjeżdza żeby wybrać sobie dziecko, które zadoptują i po co ja tam mam iść jak i tak nie chcą mnie. Zazwyczaj biorą małe dzieci, albo dzieci do 5 lat nie chcą dziewczyny, która wychowała się wdomu dziecka ma 16 lat i jest brzydka. Ale i tak muszę tam iść, bo każą mi panie z Domu dziecka.
Właśnie przyjechali wszytkie dzieciaki już zeszły na dół, to pora i na mnie. Ustawiam się w żędzie od najmniejszego do największego, że jestem tu drugą osobą najstarsza stoje przedostatnia. Stoimy około 5 minut i wchodzi rodzina, razem z dziewczyną może o rok o de mnie straszą. Przechadzją się z panią dyrektor tego budynku i obserwują dzieci, które stoją w rzędzie, szepczą sobie jakieś rzeczy do uszu, a pani dyrektor przedstawia każde dziecko, a ono wychodzi krok na przód i się wita. Kolej na mnie                                                            -Violetta Castilo ma 16 lat.przedstawia mnie pani dyrektor.                                                                                                -Dzień dobry Państwu- mówię i kiwam lekko głową - Cześć jestem Violetta- dodaje i wyciągam ręke do dziewczyny, chwyci moją dłoń i lekko potrząsa.                                                                                                -A ja jestem ludmiła- pusza moją dłoń odwraca się w stronę rodziców. I szepcze coś im na ucho.                                                                               Pani dyrektor chciała już przedstawić ostatnią osobę , ale oni ją zatrzymali.                                                                                                                              -Podjeliśmy już decyzję, chcielibyśmy zadoptować Violette, jeśli oczywiścię ona się zgadza?-zadał pytanie w moją stronę. A ja była w niebo wzięta w końcu uwolnie się od tego bagna, w końcu poznam co to zanaczy rodzina.                                                                                          -Tak zgadzam się- mówię grzecznie. Oni się do mnie uśmiechają, a Ludmiła do mnie pod chodzi i mnie przytula.                                                                                         -Witaj siostro w rodzinie- mówi szczęśliwa.
Po spakowaniu moich(kilku) rzeczy, wsiadam do limuzyny, a tam siedzi już Ludmiła, po mnie wsiadają rodzice Ludmiły no i tak jaby moi.                                                                                                                                                                            -Violu jeśli jeszcze nie wiesz, jesteśmy rodziną królweską i chcemy żebyś mówiła do nas,, mamo i tato" oczywiście jeśli chcesz, będziesz uczęszczać do akademi księzniczek i księżąt, tam też chodzi Ludmiła.                                                                                          O bożę będę mieszkać w pałacu jestem córką króla i królowej Hiszpani. O boże nie mogę w to uwierzyć.                                                         -Oczywiścię,że chce wam mówić,, mamo i tato" dziękuje wam- powiedziałam i ich przytuliłam, a mama pocałowała mnie w głowę i dołączyła do naszego uścisku Ludmiła. Boże w końcu mam rodzinę i to nie byle jaką- królewską.             
Po zapoznaniu się z obsuługą i rozejrzeniu się po mojej komnacię mogę stwierdzić,że naprawdę mi się tu podoba. Ciekawe jak będzie jutro w akademi. Dowiedziałam się,że Lu jest ode mnie o rok strasza i chodzi do 4 klasy akademi( od.aut. tam jest  tak jaby liceum połączone z gimnazjum) a ja będę chodzić do 3 klasy , dowiedziałam się też że w moje klasie jest chłopak który podoba się Lu i że, w naszej obsłudze Lu ma przyjaciółkę ma na imię Francesca jest bardzo miła, może też będzie moją przyjaciółką. Dobra trzeba iść spać, bo jutro muszę rano wstać, dostałam już mundurek od rodziców do akademi. Wszyscy mówią że jest bardzo fajna i ma dużo zajęć po za lekcyjnych Lu chodzi na teatralne i balet. Ja bym chciała chodzić na teatralne i cherliderki, ale do tego drugiego trzeba się doastać Lu mówi żebym spróbowała swoich sił. Dość tego myślenia dziejszy dzień zaliczam do udanych i po chwili zasnełam.
Obudziłam się o równo 6:30, umyłam,ubrałam się w naszykowany mundurek akademi i zeszłam na śniadanie gdzie siedzieli już rodzice.                                                                                                          -Dzień dobry-przywitałam się siadając do stołu.                                                                     -Dzieńdobry córeczko-odpowiedzieli równocześnie z uśmiechem na ustach. Po paru minutach pszyszła Ludmiła i dosiadła siękoło mnie i zaczeliśmy jeść. Po sianadaniu spakowałam książki, które dostałam od rodziców i wsiadłam razem z Lu do samochodu który zawozi nas do akademi. 
Staneliśmy na podjeździe do akademi, jest duża, fioletowa a dach ma niebieski wygląda jak z bajki. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się razem z Lu do akademi. Pokazała mi gdzie mam szafkę i podała plan lekcji i szkoły i poszła do swojej klasy. Ja za to ruszyłam do szafki zdjełam płaszcz i zostawiłam część książek, spojrzałam co teraz mam na planie i wyszło że teraz mam chemie, a potem zajęcia dla księżniczek ciekawe co to? Nie rozmyślałam o tym długo, bo ruszyła w stronę sali od chemi. Gdy weszłam sala od chemi była duża z dużymi oknami i część mojej klasy już znajdowała się w sali. Podeszłam do nauczyciela, dałam papier,że jestem nowa.                                                                                                                                              -Dzień dobry, mazywam się Violetta Castilo jestem tu nowa- powiedziałam grzecznie do nauczyciela,spojrzała na mnie uśmiechną się życzliwie.                                                                                     -Dzień dobry pani ja jestem Antonio Śliwka jestem nauczycielem chemi.-Powiedział i w tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcje.                                                                                                                -O to jest wasza nowa koleżanka Violetta Castilo, bądźcie dla niej mili.-powiedział i wskazał na mnie.                                                           -Usiądziesz sobie z Leonem.-powiedział i wskazał chłopaka siedzącego na ostatnie ławce od strony drzwi                                                               -Ale proszę pana ja siedzę z Federico -powiedział na swoją obronę.                                                                                                                      -To Federico się przsiądzie na pierwszą ławkę, a Violetta usiądzie z tobą-powiedział stanowczo nauczyciel                                                      -Nie będę siedzieć z biedaczko, jak wo gule mogli ją przyjąć-powiedział zły. Zaczynają się kłopotu w dawnej szkole też wytykali mnie palcami,że jestem z domu dziecka myślałam że tu przestaną , najwidoczniej się pomyliłam.                                                                                                                             -Leonie z atakie odzywki, będę zmuszony wstawić ci uwagę jeśli nie przeprosisz pany Castilo.                                                                             -Dobra, przepraszam Castilo.-powiedział na odczepnego. Fedrico się przesiadła, a ja za jełam jego wcześniejsze miejce koło szatyna. Gdy przepisywałam wszytko z tablicy do zeszytu.                                                                                                                      -Biedaczka-szeptał mi Leon koło ucha. Nie wiem co tym chciał uzyskać, ale ja umiałam już to ignorować. Powtarzał mi tak parę razy, a potem zauważył że nie zwracam na niego uwagi przestał.
Po lekcjach poszłam zapisać się na zajęcia teatralne i do chirlidek. Zajecia tetralne mam dopiero w środę, a teraz czeka mnie przesłuchanie do chirlidek. Przebrałam się w strój od w-f i stanełam przed jurorami. Zatańczyłam  najlepeiej jak umiałam, jurorzy powiedzieli że za godzinę dadzą mi odpowiedź i kazli usiąść na trybunach . Usiadłam na trubunach wyjełam z plecaka wodę i puczułam jak ktoś mi ją ścicska z całej siły,że aż się oplułam. Spojrzałam na tego kogoś który śmiał się ze mnie i był nim oczywiście Leon, wytarłam się jego ręcznikiem który trzymam w ręce. Spojrzał na mnie wzrokiem typu ,, co ty odwalsz" a ja się tylko zaśmiałam odałam mu ręcznik i poszłam do sztani się przebrać, potem zawołali mnie juorzy i powiedzieli,że się dostałam byłam taka szczęsliwa. Potem razem z Lu wróciliśmy do domu.
Kilka dni później                                                                                                                     Leon dokuczami od kilku dni ja mu także, ale nie tak bardzo jak on coś mnie do niego przyciąga tylko jeszcze nie wiem co. Nie ukrywam jest przystojny, inteligentny, a może ja się w nim zakochałam. Nie to niemożliwe ja go nienawidzę. Tak, a może nie. Sama nie wiem. Lu mówi, żebyś my się na nnim odegrały pokazując film , na którym jest pokazane, że on też jest z domu dziecka, ale nie jestem do tego przekonana.
Właśnie jestem w szkole na próbie chirlidek, a obok mają trening chłopaki z koszykówki oczywiście jest tam też Leon, właśnie wykonujemy piramidę gdzie ja mam stać na samym szczycie. Wchodzę na sam szczyt i po chwili czuję jak się wszystko rusza, a ja spadam zamykam oczy i już czekam na spotkanie z podłogą, gdy czuję na sobie silne ramiona obejmujące moje ciało otwieram oczy iw idzę piękne zielone oczy Leona i od razu trzeźwieje i staje na równe nogi, a on podchodzi do mnie chwici mnie za ramiona.                                                                                                   -Nic ci nie jest?-pyta spokojnie i z troską w głosie. Coś mu jest czy co? Nigdy się o mnie nie martwił.                                                                    -Nie dzięki za uratowanie -mówię nie pewnie.                                                            -Nie ma za co mała- mówi i odchodzi puszczając mi oczko. Za chwilę pod chodzi do mnie Fede.                                                                -Violetta nie przyzwyczajaj się do takiego miłego Leona, on po prostu wie że masz jego tajne nagranie i nie chce żebyś je komuś pokazała -powiedział bez wdechu                                                   -A skąd on wie?- pytam zszokowana                                                                                   -Bo usłyszał moją rozmowę z Lu                                                                                    -AAA, gratuluję Lu mi mówiła że jesteście razem.                                                             -Tak, dzięki                                                                                                                             Przytulił mnie i poszedł. Dlatego Leon mnie złapał i był taki miły, to teraz się do igrał puszczę to nagranie jutro na długiej przerwie. -powiedziałam o nie na głos.                                                             Odwróciłam się za siebie i ujrzałam smutnego Leona, ale nie podszedł do mnie tylko kręcił przcząco głową i ze smutna miną opuścił sale gimnastyczną.                                                                               
Następny dzień, długa przerwa.                                                                                                                  Już wszytko jest podłączone, patrzę na ludźi zgromadzonych na sali gimnastycznej i wypatruję Leona smutnego z miną zbitego psa podchodzę do niego.                                                               -Rób co chcesz należy mi się. Miałaś tak samo jak ja tylko ty miałaś dłużej powinienem cię przeprosić i nie zewzględu na to że nie chcę żebyś puszczała tego nagrania, tylko dlatego że naprawdę żałuje tych wszystkich rzeczy, które ci robiłem. Pewnie wyda ci się to głupie, ale Zakochałem się w tobie.                                                                                       -Leon ja....                                                                                                                             -Nie musisz odpowiadać wiem, że ty pewnie od wzajemniasz moich uczuć, po prostu chciałem ci to po prostu powiedzieć.-powiedział i poszedł do klegów.                                                               Stałam już na środku sali i miałam powiedzieć że nagranie jest o Leonie, ale powiedziałam:                                                                    -Leon-spojrzał mi w oczy- ja ciebie też kocham-powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję, moje czoło opierało się o jego.                                                                                                                         -Kocham cię - powtórzył i mnie pocałował oddałam pocałunek i powiedziałam - Ja ciebie też kocham. Spojrzeliśmy na wszystkich, a oni zaczeli klaskać.                                                      Leon uklęknął przede mną, chwycił moją rękę.                                                          - Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną- spytał znadzieją. Pociągnełam go za głowę do góry i powiedziałam - Tak i znowu się pocałowaliśmy.                                                                                                          
I żyliśmy długo i szczęsliwie                                                                                                 THE END         

"Ona mnie potrzebuję" (wstęp do rozdziału 3)

Jorge

Lekarz powiedział że Tini miała chwilowe zatrzymanie pracy serca, a teraz gdy się obudziła pamięta tylko swoje "życie na planie". Nie pamięta kim są jej rodzice, gdzie mieszka, ile ma lat itp. Wie tylko tyle że że nazywa się Martina i ma przyjaciół z planu oraz że występuje w serialu "Violetta" i że ma chłopaka Petera z którym pokłóciła się rano. Potrafi też wymienić nasze nazwiska.
-Panie doktorze czy pamięć jej wróci?-zapytała Mechi.
-Tak ale bliscy muszą jej wszystko przypominać.
-A czy można do niej wejść?-zapytałem nie pewnie.
-Tak ale tylko jedna osoba bo pacjentka jest słaba.
-To ja idę.- zwróciłem się do swoich przyjaciół i wszedłem do sali.
-Jorge...-wyszeptała.
-Hej jak się czujesz?-zapytałem siadając na krzesełku obok niej.
-Dziwnie. Nie pamiętam nic po za planem nawet ile mam lat i kim są moi rodzice! To takie przygnębiające...-odpowiedziała słaba. Zobaczyłem w jej oczach coś w rodzaju strachu. Jedna łza spłynęła po jej policzku.
-Ciii, będzie dobrze, jestem tu, wszyscy tu jesteśmy i pomożemy czy odzyskać pamięć.-otarłem jej łzę i złapałem ja za rękę. Czułem że muszę być przy niej, że ona mnie  teraz potrzebuje.

piątek, 13 lutego 2015

Konkursowy OS "Tomasetta vs Leonetta" Autorka Stella Blanco

- Chłopaki przestańcie! - krzyknęłam. León Verdas i Tomas Heredia ciągle się kłócą, ale tym razem zaraz się pozabijają, na razie są tylko dość ostre słowa. Nagle Heredia uderzył Verdasa w twarz. Chcąc ich rozdzielić poleciałam na ścianę i uderzyłam o nią głową.
- Violetta! - krzyknęli równocześnie i podbiegli do mnie.
 - Nic ci nie jest? - zapytał jeden z nich.
- Tak, ale... Kim jesteście?
- Zadzwonię  na pogotowie - odezwał się drugi i odszedł.
- Jestem León, twój chłopak.
- Nie pamiętam cię - odparłam i złapałam się za bolącą głowę.
- Są już w drodze. Pamiętasz mnie jestem Tomas, twój chłopak - zaczęło mi się wszystko mieszać. To ile ja mam tych chłopaków?
- O poważnie?! Człowieku odpuść wreszcie, chyba nie myślisz, że namieszasz jej aż tak w głowie! - krzykną León i wziął mnie na ręce.
- Hola, hola. Puść ją! Jak długo jeszcze zamierzasz mieszać w naszym życiu?! - zatrzymał go Tomas. Już naprawdę się pogubiłam. To z którym ja w końcu chodzę? A może z żadnym.
- Co ci odpierdala człowieku?! Violetta nigdy nie była i nie będzie twoją dziewczyną! Zawsze chcesz nam wszystko zepsuć, prędzej czy później sobie wszystko przypomni i co wtedy zrobisz?! - Zdenerwował się brunet.
- Violetta ty zdecyduj. Ale najpierw przypomnij sobie wszystkie chwile jakie spędziliśmy we dwoje. Kiedy pocałowałem cię pierwszy raz na ławce w parku koło jeziorka, zachodziło słońce. Kiedy tuliłaś się do mnie podczas burzy albo oglądania horrorów. Kiedy zaprowadziłem cię w nasze sekretne miejsce pod wielkim dębem i przysięgłaś mi, że zawsze będziemy razem - powiedział Tomas, ale niestety nie przypominałam sobie, żadnej z tych rzeczy, spojrzałam na Leóna.
- To nie był z nim tylko ze mną. Violetta ufam ci i wiem, że wybierzesz dobrze - odparł León. Nie miałam pewności tylko wrażenie, że to Tomasa kocham. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Objął mnie mocno i szepnął do ucha.
- Wiedziałem, że mnie wybierzesz - potem zwrócił się do Leóna - Możesz już iść León. I nie rób więcej z siebie takiego debila, nie wiem jak mogłeś sądzić, że namieszasz jej w głowie na tyle, żeby wybrała ciebie.
- Violetta, on cię oszukuje. Przypomnij sobie proszę - spojrzał mi w oczy. Podjechała karetka i wyszło z niej dwóch ratowników. Przebadali mnie i rzekli:
- Nic ci nie będzie. Pamięć wróci, ale niech najbliżsi przypominają ci poszczególne rzeczy. Głowa trochę poboli i przestanie - uśmiechnął się i wsiadł do pojazdu. Razem ze swoim kolegą z pracy odjechali, a ja podeszłam z Tomasem do jego samochodu. León odprowadził mnie wzrokiem, czułam to. Dojechaliśmy przed dom i weszliśmy do środka. Usiadłam na kanapie w salonie, a Tomas rozmawiał z gosposią Olgą, która opiekowała się mną kiedy rodziców nie było w domu. Amnezja nie obejmowała wszystkiego. Pamiętam, że mama i tata żyją w swoim świecie. Nie zwracają na mnie uwagi, to Olgita jest mi najbliższą osobą, traktuje ja jak ciocię.
 Minął tydzień, pamięć wciąż nie wracała, ale byłam coraz bardziej zamieszana jeśli chodzi o Tomasa i Leóna. Za każdym razem jak natknęłam się na Verdasa chciał mnie przekonać, że to jego tak naprawdę kocham, a ja za każdym razem coraz bardziej w to wierzyłam. Prawie całe wątpliwości straciłam podczas tego spotkania.
- Violetta proszę wysłuchaj mnie - stanęłam i odwróciłam się do niego dając mu znak głową żeby mówił. Zamiast tego wyjął z kieszeni zdjęcie i pokazał mi je. Byłam na nim ja i on. Przytulaliśmy się i śmieliśmy do obiektywu - Teraz mi wierzysz - uwierzyłabym gdyby nie to, że w TELEFONIE miałam takie samo zdjęcie, tyle że byłam na nim z Tomasem. Zamiast mu odpowiadać pokazałam mu fotografię - To Photoshop! - krzyknął - Cholera! Violetta przypomnij sobie wreszcie! Nie mogę bez ciebie dłużej wytrzymać! Proszę cię.
- Przestań León. Jestem z Tomasem, a ty tylko wszystko psujesz.
- Jesteś szczęśliwa? - zapytał. Nie wiedziałam co powiedzieć, w końcu nie byłam do końca pewna swoich uczuć - Zależy mi tylko na twoim szczęściu więc jeśli on ci je daje, to odpuszczę. Musisz tylko powiedzieć, że jesteś z nim szczęśliwa - W tym momencie, za mną pojawił się Heredia.
- Mówiłem ci, że masz się do niej nie zbliżać - powiedział ostro i objął mnie - Violetta zostaw nas na chwilkę samych, ok? Poczekaj w parku na ławeczce - uśmiechnął się. Odeszłam od nich, ale nie poszłam do parku na przeciwko. Schowałam się za rogiem budynku i trochę podsłuchałam o czym rozmawiają.
- Co ty sobie wyobrażasz człowieku! Jesteś jakiś psychicznie chory! Zostaw wreszcie Viole w spokoju! Co chcesz jej powiedzieć jak sobie przypomni?! Co chcesz jej powiedzieć jak Fran wróci z Włoch! Przecież powie jej, że była ze mną, a nie z tobą! - krzyknął León.
- Żeby przypomnieć sobie o tobie musiałaby spędzać z tobą czas. A skoro uwierzyła, że mnie kocha to uwierzy że Fran jest jej wrogiem, i że ciągle kłamie. Przegrałeś León, pogódź się z tym - powiedział spokojnie.
- Jak mogłeś mnie tak oszukać?! - wyszłam z ukrycia wrzeszcząc w stronę Heredi.
- Podsłuchiwałaś?! - chyba się zdenerwował.
- No i dobrze! Przynajmniej już wiem na czym stoję! Oszukiwałeś mnie przez ten cały czas! Jesteś podły! - wykrzyczałam mu prosto w twarz za co oberwałam w twarz tak mocno, że upadłam na ziemię. Przed oczami nie miałam już chłopaków i nie słyszałam co mówią, albo robią. Widziałam za to siebie i Leóna. Siedzieliśmy na ławce obok małego jeziorka. On nagle mnie pocałował. Obraz się zmienił. Teraz leżałam na łóżku wtulona w jego tors, a za oknem szalała burza. Kolejny obrazek przedstawiał nas uśmiechniętych od ucha do ucha. Bawiliśmy się jak dzieci na plaży. Chlapaliśmy wodą, "topiliśmy" się nawzajem, itp. Obrazki zaczęły gwałtownie przyśpieszać, były ich setki. Nagle wszystko zniknęło i znów byłam w ślepej uliczce. Rozglądnęłam się poszukując Leóna, wzrokiem. Zobaczyłam go, ale wcale mnie nie ucieszyło to c ujrzałam. Tomas miał w rękach nóż i chciał przebić mu serce!!! On jest szalony! León trzymał go jak najdalej od siebie, ale nie był w najlepszej pozycji i ostrze coraz bardziej się do niego zbliżało! Chwyciłam jakąś rurkę, którą miałam pod ręką i cicho podeszłam do chłopaków. Z całej siły uderzyłam Heredie, ale nie wiem gdzie, ze strachu zamknęłam oczy. Ktoś mnie przytulił.
- Spokojnie Violetta. Już po wszystkim - powiedział. Spojrzałam w oczy Verdasa.
- Przepraszam. Jak mogłam mu uwierzyć. Jak mogłam o tobie zapomnieć. Ja... Przepraszam León - wydukałam przez łzy.
- Już dobrze. Nie masz za co przepraszać - przytulił mnie do siebie. Podjechali policjanci, najwyraźniej zdążył jeszcze po nich zadzwonić. Tomas poszedł do więzienia, miał 19 lat. Rok później ja i León wzięliśmy ślub, a 9 miesięcy później pojawił się również nasz synek. Do tej pory żyjemy szczęśliwi i kolejne dzieciątko już w drodze. Cieszę się, że skończyło się tak, a nie inaczej.

Wyniki Konkursu!!!

Hey!!! W końcu mam wyniki konkursu!!!

1 miejsce otrzymuje Natalie Verdas!

2 miejsce wygrywa magda biernacka!

3 miejsce otrzymuje Stella Blanco!

Proszę żeby dziewczyny skontaktowały się ze mną w sprawie nagród :3
Dzisiaj dodam OS Stelli :D


Blair <33



poniedziałek, 9 lutego 2015

Ta wielka pustka...

Hey. Witam was tego smutnego (a przynajmniej dla mnie) dnia. Jak już większość V-lover wie w piątek zakończył się 3 a za razem ostatni sezon Violetty. Miał być wczoraj o 23 odcinek specjalny ale znalazłam tylko to :< Jeśli wy macie coś innego to prosiłabym o linka :> Jak dla mnie najlepszym zakończeniem Violetty byłby odcinek (ewentualnie taki filmik 15-20 ja ma być) ze ślubem Leonetty. Moim zdaniem to szczęśliwe życie w przyszłości jednej z najulubieńszych par serialu byłoby fajne ;) ewentualnie nie pogardziłabym nagraniem z za kulisów jak to kręcą itp. Nwm jak wy ale ja chociaż jeszcze serial trwa u nas w Polsce czuję taką wielką pustkę. Jest to też strach że niedługo i tutaj w Polsce transmisja się zakończy i już nigdy nie będę wyczekiwać 16 lub 20 albo wkurzać się gdy puszczą powtórki xD Wiem tyle że Violetta zostanie w naszych sercach na długo i nie zapomnimy tak szybko jak pokochałyśmy ten serial J Dla V-lovers Violetta to nie jest tylko „pusty serial dla nastolatek” jak niektórzy uważają. Dla fanek to coś więcej… Ten serial nauczył nas walczyć o marzenia, robić to co kochamy, nie ukrywać swoich uczuć a także jak uczyć się na błędach. Dzisiaj słuchałam takich spokojnych piosenek z Violetty jak np. Te creo, Habla si puedes. No może nie tyle spokojnych ale nie takich radosnych i jak dla mnie do tej sytuacji najbardziej mi pasuje Te esperare. Osobiście kocham tą piosenkę i te jej słowa *.* „Będę czekać aż wrócisz I zrobię wszystko, żeby znowu Cię zobaczyć”. Czy to wam nie pasuje do tej chwili? Bo mi bardzo <3 Nwm jak przeżyję bez Violetty ale cieszmy się że jeszcze ją mamy nie to co argentyńskie i hiszpańskie V-lovers. Współczuję im :< No cóż to tyle. Chciałam podzielić się z wami moimi emocjami a teraz idę pisać rozdział 23 na CUTMWR.
Bay misiaki ;****


Blair <33

sobota, 7 lutego 2015

OS na konkurs :3

Tamtego dnia wiedziałam jedno… To że to on zniszczył moje życie…
W końcu wracam do Buenos Aires. Po tym roku bez niego tak bardzo się cieszę na nasze spotkanie. Wiedziałam gdzie go szukać. Pobiegłam do naszego parku. Lecz to co zobaczyłam nie było miłym widokiem. Owszem był tam. Ale nie sam… Siedział z Lodovicą na naszej ławce pod naszym drzewem i się obściskiwali. Moje serce pękło na milion kawałków. Z oczu popłynęły łzy. „Jak on mógł?” „Dlaczego?” „Zapomniał już o mnie?”. Te pytania zaplątały mi się w głowie. Gdy ich już nie było, wróciłam tam. Spojrzałam na nasze drzewo na którym, kiedyś widniał napis „Jorge + Tini = Jortini Forever”. Teraz było to serce w którym było „Jorge + Lodovica = Jorvica” . Znowu się rozpłakałam bo tamten napis był zamazany a ten obecny bardzo starannie zabezpieczony. Natychmiast wyjechałam z powrotem do Los Angeles…
Minęły już 3 lata… A ja nadal pamiętam i odczuwam ten ból. Gdy przyjechałam z powrotem do LA poznałam Ruggero,  który pomógł mi się nie załamać do końca. Do dziś jest moim jedynym przyjacielem i wie o mnie wszystko. Ufam mu bezgranicznie. Tylko przy nim jestem normalna. Stałam się cicha, zamknięta, nieśmiała, małomówna-czyli jestem przeciwieństwem mnie… Ale gdy koło mnie jest Rug mogę być sobą bo zapominam o tym bólu. Teraz idę parkiem w gwieździstą noc. Nagle zauważam Rugg’a idącego w moją stronę. Jest boski jak nigdy, zbliżamy się do siebie patrząc sobie w oczy. Po chwili jesteśmy tak blisko że czuję jego oddech.
-Nawet jak długo na to czekałem…- szepnął do mojego ucha i wbił się moje usta. Oddałam pocałunek a on przygniótł mnie do drzewa, włożyłam ręce w jego włosy i oplotłam go nogami. Całowaliśmy się tak gdzieś z 20 minut po czym pojechaliśmy do niego. Wziął mnie na ręcę i zaniósł do sypialni gdzie już wiadomo co się stało…
2 lata później
Dzisiaj przyjeżdża brat mojego narzeczonego ze swoją dziewczyną. Tak narzeczonego! Oświadczył mi się!!! Jestem przeszczęśliwa. Wszystko jest jak z bajki. Mam przyjaciół, narzeczonego, ukochanego psa, dom i pieniądze. Czego mi więcej potrzeba? Pracuję jako sławna modelka. Często chodzę z Mechi, Cande i Albą na mały shopping i do kawiarni. Całą paczką wybieramy najlepsze kluby i pędzimy na imprezy. Żyć nie umierać… Właśnie idę miastem kiedy na kogoś wpadam.
-Przepraszam-burczę.
-Kiedy zrobiłaś się taka groźna?- słyszę ten głos. Podnoszę wzrok.
-Nic mi nie powiesz?- zadaje kolejne pytanie. Patrzę na niego z bólem w oczach do których napływają łzy. Spogląda na mnie zdziwiony? Zmartwiony? Zdezorientowany? O co tu do cholery chodzi?!
-Ej co się stało? -łapie mnie za ręce które od razu wyrywam.
-Zostaw mnie.- warczę.
-Co się z Tobą stało?
-Nic wracaj do swojej dziuni.-moje łzy zaczynają się uwalniać na myśl o tym że mnie zdradził…
-Z kąt ty wierz o Stephi?
-O no proszę Lodovica ci się znudziła to masz następną do pieprzenia?!
-Co? Nie! I z kąt ty wierz o Lodo i Stephi?
-Nie ważne nie zbliżaj się do mnie! Zapomnij o wszystkim co było! Ja jestem szczęśliwa! Bez ciebie…- ostatnie słowo wyszeptałam i odeszłam ze łzami w oczach. Szybko się ogarnęłam i z uśmiechem na ustach weszłam do domu. Powitała mnie Luna a gdy weszłam do salonu ujrzałam mojego narzeczonego i wpiłam się w jego usta. Po przywitaniu zabrałam się za robienie obiadu na spotkanie z bratem i szwagierką mojego chłopaka. Już nic mi nie zepsuje tego dnia… Nawet Blanco. Po przygotowaniu całego stołu poszłam na górę się ubrać. Założyłam to. Usłyszałam dzwonek do drzwi więc zeszłam i poszłam otworzyć. To co tam ujrzałam zwaliło mnie z nóg… Była tam lalka
Barbie z sylikonowymi cycami i toną tapety na twarzy oraz Blanco!!!
-Jorge?!
-Tini?!
-Znacie się?- zapytał mój narzeczony który nie wiem kiedy pojawił się za mną.
-Taaa niestety.
-Niestety?
-Pamiętasz jak opowiadałam ci o osobie która zniszczyła mi życie? To właśnie twój braciszek!- powiedziałam cierpko. Rugg zrobił wielkie oczy a Jorge zdezorientowany spuścił wzrok.
-Hello? Ja też tu jestem!!!-krzyknął ten plastic piskliwym głosem.
-Na serio? Oh jaka szkoda!- krzyknęłam i wybiegłam do parku. Znowu się rozpłakałam, usiadłam na ławce bezradna.
-Tini nie uciekniemy przed przeszłością…- usłyszałam głos Jorge.
-A chciałabym…
-O co ci chodziło z tym że zniszczyłem ci życie?
-Naprawdę nie wiesz?- kiwnął głową.
-Gdy wróciłam do Buenos Aires 5 lat temu to zobaczyłam jak obściskujesz się na naszej ławce z Lodovicą. Do tego napis na naszym drzewie był skreślony i powstał nowy…
-Ja nie wiedziałem że wróciłaś… Wtedy nie myślałem że kiedy kol wiek cię zobaczę.ale nigdy o tobie nie zapomniałem…
-Czyli ty nadal mnie kochasz?
-Tak- złączyliśmy usta w pocałunku.

6 lat później


Siedzę z moim mężem na ławce. Nasze dzieci się bawią. Jestem w ciąży z naszym 3 dzieckiem.  Cieszę się że wtedy do siebie wróciliśmy. Jestem szczęśliwa. Rug nie był jakoś obrażony za to że go zostawiłam i jest teraz z Cande. Ja niedługo urodzę Milenkę i wszystko będzie w po rządku.  Jorge  pracuje jako biznesman i dużo zarabia. Jest cudownie. W końcu moje życie nabrało kolorów...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej o to mój OS na konkurs :3
Jak dla mnie jest Ok ;D
A jak wam się podoba? 
Czekam na opinie :***
Papa :*

Blair <33

Rozdział 2 - "Zrezygnuj z Roli..."

Rozdział dedykuję Tini Verdas *.* Której blog jest wspaniały <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Peter...
-I co teraz też mi powiesz że nic do niego nie czujesz?! Wszystko widziałem! Ty grasz tak jak byś na serio z nim była!!!
-Peter ja po prostu staram się jak mogę! Wczuwam się w bohaterkę i tyle! Dlaczego mi nie ufasz?! Kocham Cię, a ty w to nie wierzysz! Co ja mam zrobić?! No powiedz co?!-zaczęłam płakać.
-Zrezygnuj z roli...-powiedział cierpko.
-No ciebie to chyba Bóg opuścił! Nigdy nie zrezygnuje z tego co kocham! Jesteś zwykłym egoistą!!! Nigdy o mnie nie myślisz!!! Nie zrezygnuje z roli!!!-wykrzyczałam płacząc.
-Nie zrezygnujesz z roli? Z tego co kochasz? Chyba raczej z całowania Jorge!!! Bo przecież to najbardziej kochasz w tej swojej pieprzonej roli!!!
-Dobrze wież że tak nie jest.-w środku biłam się z myślami.
-Martina ja już tak dłużej nie mogę!
-Co chcesz przez to powiedzieć?-zaczęłam cała drżeć.
-To koniec.-wyszedł trzaskając drzwiami.
Zsunęłam się bezradnie po ścianie i schowałam twarz w dłonie. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odzywałam się tylko ciągle szlochałam. Po chwili ten ktoś wszedł.
-Tini reżyser cię woł... Ej co się stało?!-usłyszałam na początku melodyjny a po chwili zmartwiony głos Jorge.
-Peter... o-o-nnn ze m-m-ną -ze-ze-zerwał.-wtuliłam się w Jorge i zaczęłam moczyć jego koszulę.
-Ciiii będzie dobrze. Nie martw się on nie jest wart twoich łez.-pocieszał mnie szatyn.
-Ale ja go kocham...

*

Idę do domu. Może Peter to przemyślał i mi wybaczy... Jednak moje nadzieje prysły gdy zobaczyłam go z moimi walizkami przed naszym jego domem. 
-Peter ja...
-Wypierdalaj!
-Peter proszę cię...
-Wypierdalaj powiedziałem!!!-krzyknął i mnie popchnął oraz trzasnął drzwiami. Spadłam ze schodów i poczułam przeszywający ból w okolicach głowy. Usłyszałam tylko jak ktoś woła moje imię, potem była już tylko ciemność...

Jorge

Od ponad 15 minut próbuję obudzić Tini, a ona nie reaguję. Postanowiłem zadzwonić po karetkę. Po pięciu minutach zabierali ją już do karetki. Na szczęście pozwolili mi jechać razem z nią. Na miejscu zadzwoniłem po naszych przyjaciół, zjawili się natychmiastowo. Poprosiłem Samu i Nico żeby zabrali jej walizki do mnie. Tini jeży właśnie na sali a obok niej stoją lekarze. Nagle maszyny zaczęły pikać a chyba z pięciu lekarzy biegać wokół niej. Nie wiedzieliśmy co się stało. Po chwili wyszedł lekarz i wszyscy wstali na równe nogi.

Stephi

Gdzie ten Jorge!? Miał być godzinę temu! Już i tak jestem wkurzona przez to że musiał całować się z tą suką Martiną! Zadzwonie od niego.
-Halo?
-Jorge gdzie ty jesteś masz mnie zawieźć do fryzjera a potem do kosmetyczki i iść ze mną na zakupy!
-Nie mogę Tini jest w szpitalu.
-No i?
-To że nigdzie cię nie zawiozę! Pa!!!
Jak on może?! Zemszczę się na tej kurwie!!! Zresztą na Jorge też!!!

Jorge

Lekarz nie miał dobrych wieści. Gdy je usłyszałem aż opadłem na krzesło...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :)
O to rozdział 2 :D
Mi się podoba :)
Jest krótki ale ja muszę sprzątać bo jutro mam imprezę urodzinową ;D
No to rozdział w przyszły weekend ;p
Zapraszam na bloga którego przejęłam po Weronice Salvatore :*
Niedługo rozdział 23 ;*
No to tyle :*
Bayoooo ;3

Blair <33

Nowy Blog *.*

A ja anowu zanudzam notkami zamiast dać rozdział... Taaa ale mam noweego bloga! Przejęłam bloga Weroniki Salvatore i teraz będę też tam pisać!!! Ale się jaram :D No to tu macie bloga ->KLIK
No to tyle dzisiaj pojawi się tutaj rozdział!!! :*

Blair <33

piątek, 6 lutego 2015

Ważna Notka!!!

Powiadamiam że rozdziały będą dodawane w weekendy!!! Zapraszam do zakładek które świecą pustkami!!!

Blair <33

Notka

Hej to nie rozdział ;p. No więc zmieniłam wygląd bloga itp. Myślę że on na trochę zostanie ;) Co do rozdziału to jutro jak dam radę bo w niedzielę wyprawiam urodziny i wiecie przygotowania xD Mam już pomysł ale muszę jeszcze pisać OS na konkurs więc to tyle do zobaaa :*

Blair <33

poniedziałek, 2 lutego 2015

Ważne!!!!!

UWAGA!!! Zawiodłam się na was :< Konkurs na OS jest do 8 lutego a wpłynęły mi tylko 2 prace :< Od Natalci i Vicki Blanco :/ Co się stało? :( Miśki ja w was tak wierzę :/ No ale tu dodam nagrody to może was zachęci...

1 miejsce
Reklamowanie bloga przez tydzień
Dedyk pod 3 rozdziałami
Możliwość napisania rozdziału i OS'a na bloga
Keep Calm, dedyk i kolaż zrobione prze ze mnie

2 miejsce
Reklamowanie bloga przez 5 dni
Dedyk pod 2 rozdziałami
Możliwość napisania rozdziału na bloga
Dedyk i kolaż zrobione prze ze mnie

3 miejsce
Reklamowanie bloga przez 3 dni
Dedyk pod 1 rozdziałem
Możliwość napisania OS'a na bloga
Dedyk zrobiony prze ze mnie

Z poważaniem Blair <33

Obserwatorzy