niedziela, 22 listopada 2015

Szukam pomocy !


    Jak sam tytuł mówi szukam kogoś do pomocy. Chodzi mi o pomoc w pisaniu rozdziałów. Szukam jakieś osóbki, która miałaby czas i chęci mi pomóc przy pisaniu rozdziałów. Nie ukrywam nie mam za dużo czasu na pisanie rozdziałów ponieważ muszę się poprawić w nauce bo ostatnio coraz gorzej mi idzie.
   
Tutaj macie pytania na, które odpowiecie wysyłając wiadomość na mojego e-maila - leonetta112@gmail.com


  1. Jak masz  na imię ?
  2. Masz jakiegoś swojego bloga ?
  3. Ile masz wolnego czasu ?
Trzy proste pytania a do tego jedno zadanie :

 Napisz ciąg dalszy rozdziału.

O co chodzi ? Po prostu napisz 4 rozdział. Jak on by wyglądał według Ciebie.

Mam nadzieję że ktoś się zgłosi. Naprawdę bardzo potrzebuje drugiej osoby do prowadzenia bloga.
Życzę powodzenia ! ♥

środa, 18 listopada 2015

Rozdział 3 - Wyjątkowa


Rozdział dedykuje "Martyna XXX" 
Miłego czytania ♥


    Nim się zorientowałam byłam już po drugiej stronie jeziora i zmierzałam w kierunku dębowych schodów. Widziałam przeciskających się przez tłum Federico i Ludmiłę, ale miałam wątpliwości czy aby na pewno mnie dogonią. Już stawałam na schodku gdy ktoś z tyłu pociągnął mnie za rękę w jakimś kierunku. Zachwiałam się machając drugą ręką by nie znaleźć się na trawiastej powierzchni. Odwróciłam się w tamtą stronę. To był on. Wysoki szatyn ubrany w koszule w kratę i czarne spodnie ciągnął mnie w jakimś kierunku. Chyba do jakiejś kawiarenki, ale nie byłam pewna, praktycznie to nic nie widziałam. Jedna z kolejnych wad bycia niską. Nagle gwałtownie skręcił pociągając mnie za sobą w drogę pomiędzy drzewami. Nie było tutaj nikogo. Można byłoby powiedzieć, że jesteśmy tutaj sami. Puścił moją rękę a następnie stanął obok mnie na wyciągnięcie jego ramion. Przyglądaliśmy się sobie w milczeniu, lecz po chwili je przerwał.
  - Nie boisz się ? Poszłaś za chłopakiem którego całkiem nie znasz. - Zapytał. Ja sama nie wiedziałam czemu poszłam za nim.  - Więc jednak mi ufasz ? - Dodał po chwili.
  - Jak dotąd nie mam powodów, przez które miałabym Ci nie wierzyć. - Odpowiedziałam na co on się uśmiechnął.
  - Jednak nie jesteś taka jak mi się wydawało. Jesteś ... wyjątkowa. - Odrzekł wlepiając we mnie te swoje szmaragdowe oczy. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, lecz na szczęście nie musiałam, on kontynuował - Może chciałabyś się kiedyś ze mną spotkać ? - Zapytał. Zaskoczyło mnie jego pytanie, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc przez dłuższą chwilę milczałam. Zobaczyłam na drugim końcu alejki biegnącego w naszym kierunku Fede.
  - Chyba chłopak CIę szuka. - Powiedział Leon z nutą drwiny w głosie.
  - To nie jest mój ... - Nie dokończyłam, bo chłopak położył swój palec na moich ustach skutecznie mnie tym uciszając. Nachylił się do mojego ucha.
  - We wtorek o 19:00, przyjdź do parku, a znajdę Cię. - Wyszeptał mi do ucha po czym odwrócił się ode mnie i i wrócił z powrotem nad jezioro potrącając Federico. Nie zdążyłam nawet przemyśleć tego co się teraz stało, bo przyjaciel stanął przede mną mocno łapiąc mnie za ramiona.
  - Co on od Ciebie chciał ?! - Krzyknął zdenerwowany. - Przecież wiesz jaką on ma opinię. Uwielbia manipulować dziewczynami, chyba nie ma w naszej szkole dziewczyny, która by o nim nie wspominała. Uważaj na niego ! - Dawał mi kolejny wykład patrząc ostrzegawczo. Własnie tego w nim nie lubiłam. Wierzył w to, co mówią inni ludzie przez co często potrafiliśmy się nie zgadzać. Uśmiechnęłam się do niego lekko i zapewniłam go, że nic mi nie jest, a chłopaka spotkałam przypadkiem. Tak, znowu go oszukałam, ale wtedy to nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia. Chciałam bliżej poznać Leona i dowiedzieć się czegoś o nim.
    Susan spotkaliśmy przy wyjściu z parku. Stała tam z Aną. Była to niezbyt wysoka blondynka o ciemnych oczach. Chodziła do pierwszej klasy, ale świetnie się z nią dogadywałam. Podchodząc usłyszałam kawałek ich rozmowy.
  - ... w środę od 18 do ... - Zamyśliła się po chwili wybuchając śmiechem. - Do, której będziesz chciała. Nie zapowiada się szybki koniec. Przyjdź koniecznie ! - Dodała na koniec. Wiem, nie powinnam podsłuchiwać o czym rozmawiają, a tym bardziej pytać o co chodzi, ale nie mogłam się powstrzymać. Znowu ciekawość wzięła górę.
  - Cześć ! O czym rozmawiacie ? - Chyba nie zauważyły, że się pojawiliśmy, były zaskoczone widząc nasze osoby.
  - Oo ... Cześć ! Właśnie opowiadałam Ludmi o ognisku, które będzie u Josha. Będzie około dwudziestu osób, planujemy pożegnać lato. Chyba nie powtórzymy akcji z tamtych wakacji. - Opowiadała roześmiana.
    Pamiętam jak było w tamtym roku. Ognisko zorganizował chłopak o dwa lata starszy, który jak się okazało nie wiedział, że nie można w wskazanym przez niego miejscu hałasować. Skończyliśmy po niecałej godzinie. Kilka osób niestety pojechało z policjantami. Na to wspomnienie zrobiło mi się nie dobrze, zwłaszcza, że po tym spotkaniu moja matka była nieźle wkurzona. Nie chciałam tego powtarzać, ale ze względu na Ferro miałam się zgodzić, gdy przypomniałam sobie o spotkaniu z Verdasem.
  - Ja nie będę mogła przyjść. - Odpowiedziałam. Widząc dociekliwe spojrzenia przyjaciół dodałam.     - Przyjeżdża babcia, mama pewnie będzie kazała mi zostać. - Wtedy tak bardzo nie przejmowałam się, że ich oszukuje. Kłamstwa przychodziły mi coraz łatwiej. Przecież kiedyś powiem im prawdę.
  - Violetta ! - Usłyszałam krzyk. Odwróciłam się w kierunku, z którego dochodziło wołanie. Mój bart biegł w naszym kierunku.
  - Violu ! Tata przyjechał ! Chodź, szybko ! - Wołał. Ja nie żegnając się z Lu i Federico pobiegłam za Mattim, a on po drodze mi wyjaśnił, że tata wrócił kilka minut po moim wyjściu z domu.
    Gdy wchodziliśmy już do domu robiło się ciemno, a samochód taty stał przed domem. Tak to czarne Audi, wszędzie je rozpoznam. Pracował w delegacji, więc był nie cały tydzień w ciągu miesiąca w domu. Miał wrócił za tydzień, ale najwyraźniej coś źle poszło. Zobaczyłam, że światło świeci się tylko w kuchni, więc zapewne tam jest tata z mamą. Przekraczając próg usłyszałam krzyki, jednak nie był to głos mojego taty. Ktoś z nim przyjechał. Ciekawe kto i dlaczego zachowuje się jakby był u siebie...



@#$%^&*

Hejo ! Przepraszam ! Bardzo, ale to bardzo przepraszam
Wiem że zawiodłam na całej linii ... tak późno rozdział we środę ?! A w piątek miał być ...
Ale już się wam tłumaczę
Tak jak mówię był szantaż  i ... Długo liczna komentarzy nie mogła wybić 14 komentarzy a wiec postanowiłam że zrobię wam karę że dodam rozdział w poniedziałek.
Ale jednak do piątku dobiło 14 komentarzy. Ucieszyłam się ale znowu nauka mnie wtedy zawaliła i nie miałam jak dodać .... Tak wiem jestem beznadziejna ale liczę na wasze wybaczenie ♥
Mam nadzieję że jak przeczytacie te moje wypociny
 to powiecie że jest to beznadziejne i  ze współczucia dla mnie wybaczycie mi xD (Tak wiem że nikt mi nie wybaczy)
No jak tam u was szkoła ? Świetnie ? Bo u mnie nie świetnie xD ( Jakie podsumowanie XD)
Mam dużo jedynek z chemii i bark czasu na ich poprawę :'(
Ale wezmę się w garść i poprawie to !
Kiedyś tam :')
Hej ho ! Hej ho ! Hej ho !
Losowaliście się już na Mikołajki ? Ja już tak i wylosowałam chłopaka -,- co ja mu kupię !?
Ale nie o mnie mowa ! xD
Mam nadzieję że rozdział się spodoba i mam nadzieję na komentarze bo zauważyłam że z odwiedzinami i aktywnością jest coraz gorzej :'(
Ale póki co nie martwię się tym bo mam nadzieję że się poprawicie miśki :*
Dobra kończę i dzisiaj bez szantażu ^^
Do następnego, Ciao ♥

piątek, 6 listopada 2015

Rozdział 2 - Festyn

 

Rozdział dedykuje *Lexy* ♥

    Ludmiła nie przyszła do szkoły, zapewne zaspała, ewentualnie zachorowała na szał zakupowy, który po otwarciu nowego sklepu był często powodem jej nieobecności. Na lekcjach, które dłużyły mi się niemiłosiernie, siedziałam sama w ławce, czasem z kimś z równoległych klas, a na przerwach z Federico. On i Ludmiła byli moimi jedynymi przyjaciółmi. Nie zostawili mnie, gdy był gorszy czas w moim życiu, wręcz przeciwnie, zawsze byli przy mnie. 
  - Violetta znasz go ? Cały czas na nas patrzy. - Mówiąc to wskazał na chłopaka, którego poznałam dzisiaj rano. Stał po przeciwnej stronie korytarza. Widząc moje spojrzenie uśmiechnął się szeroko. 
  - Nie, nie znam. - Skłamałam poprawiając moją torbę przerzuconą przez lewe ramię. 
  - Okej. - Najwyraźniej nie chciał drążyć tego tematu. Ufał mi, na co nie zawsze zasługiwałam. 
  - To może chodźmy do biblioteki ? - Dodał po chwili. Biblioteka to nie tylko pomieszczenie pełne książek. Można tam też porozmawiać z dala od korytarzowego hałasu. 
  - Pewnie. - Zgodziłam się bez większego oporu.
    Nie chciałam go oszukiwać, ale też nie miałam ochoty na opowiadanie mu o Leonie, tak naprawdę wiedziałam o nim bardzo nie wiele. Nim zdążyliśmy dojść do biblioteki zadzwonił dzwonek i musiałam iść na matematykę, a Fede na zaawansowany angielski.

                                                                          ***
    Usiadłam sama w ławce, w której zazwyczaj siedziałam z Lu.Okazało się, że pan Jonshon zachorował i tą godzinę spędziliśmy z jakąś młodą sekretarką, która cały czas pisała z kimś na telefonie. Skąd wiem wiedziałam, że pisze z kimś ? Uśmiechała się jak głupia do ekranu. Wszystkie następne lekcje bardzo mi się dłużyły. W końcu po siedmiu lekcjach wyszłam przed budynek szkoły by spotkać się z Federico. Mieszkał nie daleko mnie, więc zawsze wracaliśmy razem ze szkoły. Dzisiaj po drodze poszliśmy do Ludmiły. Drzwi otworzył jej starszy brat - Diego.
  - Hej Diego ! Jest Ludmiła ? - Zapytałam podchodząc bliżej drzwi.
  - Cześć. Jest chora, raczej przez tydzień nie pojawi się w szkole. - Powątpiewająco zmierzyłam go wzrokiem. Wczoraj była okazem zdrowia.
  - Nie chcę żeby was zaraziła, więc może przyjdziecie za cztery - pięć dni ?
  - Okej. To cześć ! -  Niechętnie się zgodziłam wracając do Włocha.
  - Pa. - Odpowiedział i zamknął drewniane drzwi. Nie był bardzo rozmowny, nigdy nie lubił z nami spędzać czasu. Resztę drogi przeszliśmy rozmawiając o grze, którą znalazł Pasquarelli. W sumie to on mi o niej opowiadał, ale nie przeszkadzało mi to. Lubiłam słuchać jego opowieści nawet jeśli miały być związane z jakąś grą. Gdy znalazłam się przed bramą swojego domu pożegnałam się z Fede całusem w policzek, następnie weszłam do środka domu. Po przekroczeniu progu do moich uszu dotarły głośne dźwięki muzyki. Tak, to Matt wrócił wcześniej do domu. Zostawiłam bluzę i trampki na dole i szybko pobiegłam do mojego pokoju który mieścił się na piętrze. Zabrałam jakieś luźne ubrania aby zażyć gorącej kąpieli i zmienić ciuchy w łazience. Wychodząc związałam włosy w niechlujnego koka. Wzięłam szybką kąpiel i następnie przebrałam się. Potem wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Jutro sobota, więc nie miałam nic zadane. I tak nie chciało mi się nic robić, w szkole zrobili wyjątkowo dużo kartkówek jak na początek roku Ostatni raz sprawdziła, czy nie przyszło mi żadne powiadomienie na telefon. Następnie zasnęłam.
    Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Ktoś dobijał się do domu już od dobrych dziesięciu minut. Jak zawsze nie miał ich  kto otworzyć, Bo tylko Violetta mieszka w tym domu. Szybko założyłam pierwszą lepszą bluzę i pobiegłam na dół. Następnie podeszłam i otworzyłam drzwi. Za nimi stał nie kto inny jak Włoch.
  - Hej ! Dzisiaj w parku jest festyn, pamiętasz ? - Zapytał, lecz zanim zdążyłam odpowiedzieć minął mnie w drzwiach i poszedł do salonu.
  - Pospiesz się. Poczekam tutaj na Ciebie. - Oznajmił siadając na kanapie. Szybko pobiegłam do mojego pokoju szukając odpowiednich ubrań. Założyłam czarną koszulkę z białym napisem "Love" i krótkie dżinsowe spodenki. Następnie pobiegłam do łazienki i zrobiłam lekki makijaż. Po kilku minutach zbiegłam na dół. W salonie nie było Federico więc ubrałam Białe Conversy i wyszłam z domu. Na schodkach przed domem siedział już Fede. Patrzył w niebo a więc postanowiłam mu nie przeszkadzać i bez słowa usiadłam obok niego skupiając wzrok tam gdzie on.
  - Świetna pogoda, prawda ? - Zapytał patrząc w jeden punkt.
  - Uwielbiam przyglądać się chmurom. Są takie białe ... niczym wata cukrowa. - Opowiadał z rozmarzeniem. Po chwili on wstał a ja zaraz za nim. Ruszyliśmy w stronę parku gdzie miał odbyć się coroczny festyn. Po około piętnastu minutach weszliśmy na teren parku. Nagle za nami usłyszeliśmy krzyki.
  - Fede ! Viola ! Zaczekajcie ! - Krzyki dochodziły z tyłu, więc odwróciliśmy się w tamtą stronę. Naszym oczom ukazała się zdyszana blondynka łapiąca oddech. 
  - Hej ! Miałam do was wczoraj wyjść, ale mój kochany braciszek wyprzedził mnie mówiąc wam, że niby jestem chora. Wiedziałam, że was tutaj znajdę, a więc i jestem. - Opowiedziała rozkładając ramiona i jednocześnie starając się oddychać równomiernie. No tak można było się tego spodziewać po Diego. Nigdy nas nie trawił. 
  - To jak idziemy ? - Zapytał Federico wskazując głową na dróżkę przed nami. Ja i Ferro pokiwałyśmy głowami i we trójkę ruszyliśmy dalej. 
    Na głównym placu zdążyło się już zebrać bardzo dużo ludzi. staraliśmy się przecisnąć do huśtawek, które jak się okazało były już zajęte przez innych. Zatem poszliśmy nad jezioro i usiedliśmy na trawie. Tak park był na obrzeżach miasta i to całkiem dobrze ponieważ nie zawsze odpowiada mi hałas samochodów. 
  - Nie zastanawiało was nigdy co będzie potem, Gdy skończymy szkołę ? - Zapytała Ludmiła skubiąc zieloną trawę. Strasznie przejmowała się perspektywą skończenia tej szkoły, stracenia kontaktu z większością znajomych. Zbytnio nie słuchałam o czym rozmawiają. Rozglądałam się w poszukiwaniu jakiś znajomych twarzy. Było tutaj sporo osób, lecz nikt nie przykuł mojej uwagi. Spojrzałam w górę budynku, który był naszą świetlicą. Na jego balkonie dostrzegłam szatyna, który patrzył w naszym kierunku. Miałam tego dość. Pewna siebie wstałam i nic nie mówiąc przyjaciołom udałam się w kierunku balkonu. Chciałam to z nim wyjaśnić. Ten chłopak mimo, że znałam go zaledwie dzień, zdążył mnie już dobrze irytować. 

!@#$%^&*(

Hejoo ! Witam was w piątkowy wieczór ...
Tak wiem, że jest po 20 ale nie chciało mi się wcześniej dodać rozdziału
Ale Cri xD 
Ogółem to rozdział wydaje mi się dłuższy od tamtego (To nawet lepiej :D)
Jeśli chodzi o treść to pojawiło się bardzo, bardzo dużo osób
m.in. Ludmiła, Diego i Matta
Tak nie było mnie stać na kreatywniejsze imię ;)
Hhahahah .... Głupia ta notka xD 
Nie mam na nią weny ... 
No mam nadzieję że komentarzy będzie troszkę więcej niż na poprzednim ^^
A jak to zrobię by tak było ?
Dam wam szantażyk :* HIHIHIHI
Tak, wiem nikt nie lubi szantażyków ale mus, to mus
Dobra to do zobaczenia ! 
14 komentarzy ----> 3 rozdział




Obserwatorzy