poniedziałek, 7 grudnia 2015

Zawieszam ....


Wybaczcie, ale zawieszam bloga ... Tak, niestety muszę się przyznać nie mam weny. Kompletnie mnie opuściła a do tego brak czasu. Dużo nauki ... Tak wiem myślicie że to taka "stara wymówka'', ale u mnie serio jest dużo nauki. Postaram się kiedyś tu wrócić ... Kiedyś tam ...
Dziękuję za te odwiedziny, komentarze. Ogółem za wszystko !
GRACIAS POR TODO !♥♥♥

niedziela, 22 listopada 2015

Szukam pomocy !


    Jak sam tytuł mówi szukam kogoś do pomocy. Chodzi mi o pomoc w pisaniu rozdziałów. Szukam jakieś osóbki, która miałaby czas i chęci mi pomóc przy pisaniu rozdziałów. Nie ukrywam nie mam za dużo czasu na pisanie rozdziałów ponieważ muszę się poprawić w nauce bo ostatnio coraz gorzej mi idzie.
   
Tutaj macie pytania na, które odpowiecie wysyłając wiadomość na mojego e-maila - leonetta112@gmail.com


  1. Jak masz  na imię ?
  2. Masz jakiegoś swojego bloga ?
  3. Ile masz wolnego czasu ?
Trzy proste pytania a do tego jedno zadanie :

 Napisz ciąg dalszy rozdziału.

O co chodzi ? Po prostu napisz 4 rozdział. Jak on by wyglądał według Ciebie.

Mam nadzieję że ktoś się zgłosi. Naprawdę bardzo potrzebuje drugiej osoby do prowadzenia bloga.
Życzę powodzenia ! ♥

środa, 18 listopada 2015

Rozdział 3 - Wyjątkowa


Rozdział dedykuje "Martyna XXX" 
Miłego czytania ♥


    Nim się zorientowałam byłam już po drugiej stronie jeziora i zmierzałam w kierunku dębowych schodów. Widziałam przeciskających się przez tłum Federico i Ludmiłę, ale miałam wątpliwości czy aby na pewno mnie dogonią. Już stawałam na schodku gdy ktoś z tyłu pociągnął mnie za rękę w jakimś kierunku. Zachwiałam się machając drugą ręką by nie znaleźć się na trawiastej powierzchni. Odwróciłam się w tamtą stronę. To był on. Wysoki szatyn ubrany w koszule w kratę i czarne spodnie ciągnął mnie w jakimś kierunku. Chyba do jakiejś kawiarenki, ale nie byłam pewna, praktycznie to nic nie widziałam. Jedna z kolejnych wad bycia niską. Nagle gwałtownie skręcił pociągając mnie za sobą w drogę pomiędzy drzewami. Nie było tutaj nikogo. Można byłoby powiedzieć, że jesteśmy tutaj sami. Puścił moją rękę a następnie stanął obok mnie na wyciągnięcie jego ramion. Przyglądaliśmy się sobie w milczeniu, lecz po chwili je przerwał.
  - Nie boisz się ? Poszłaś za chłopakiem którego całkiem nie znasz. - Zapytał. Ja sama nie wiedziałam czemu poszłam za nim.  - Więc jednak mi ufasz ? - Dodał po chwili.
  - Jak dotąd nie mam powodów, przez które miałabym Ci nie wierzyć. - Odpowiedziałam na co on się uśmiechnął.
  - Jednak nie jesteś taka jak mi się wydawało. Jesteś ... wyjątkowa. - Odrzekł wlepiając we mnie te swoje szmaragdowe oczy. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, lecz na szczęście nie musiałam, on kontynuował - Może chciałabyś się kiedyś ze mną spotkać ? - Zapytał. Zaskoczyło mnie jego pytanie, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc przez dłuższą chwilę milczałam. Zobaczyłam na drugim końcu alejki biegnącego w naszym kierunku Fede.
  - Chyba chłopak CIę szuka. - Powiedział Leon z nutą drwiny w głosie.
  - To nie jest mój ... - Nie dokończyłam, bo chłopak położył swój palec na moich ustach skutecznie mnie tym uciszając. Nachylił się do mojego ucha.
  - We wtorek o 19:00, przyjdź do parku, a znajdę Cię. - Wyszeptał mi do ucha po czym odwrócił się ode mnie i i wrócił z powrotem nad jezioro potrącając Federico. Nie zdążyłam nawet przemyśleć tego co się teraz stało, bo przyjaciel stanął przede mną mocno łapiąc mnie za ramiona.
  - Co on od Ciebie chciał ?! - Krzyknął zdenerwowany. - Przecież wiesz jaką on ma opinię. Uwielbia manipulować dziewczynami, chyba nie ma w naszej szkole dziewczyny, która by o nim nie wspominała. Uważaj na niego ! - Dawał mi kolejny wykład patrząc ostrzegawczo. Własnie tego w nim nie lubiłam. Wierzył w to, co mówią inni ludzie przez co często potrafiliśmy się nie zgadzać. Uśmiechnęłam się do niego lekko i zapewniłam go, że nic mi nie jest, a chłopaka spotkałam przypadkiem. Tak, znowu go oszukałam, ale wtedy to nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia. Chciałam bliżej poznać Leona i dowiedzieć się czegoś o nim.
    Susan spotkaliśmy przy wyjściu z parku. Stała tam z Aną. Była to niezbyt wysoka blondynka o ciemnych oczach. Chodziła do pierwszej klasy, ale świetnie się z nią dogadywałam. Podchodząc usłyszałam kawałek ich rozmowy.
  - ... w środę od 18 do ... - Zamyśliła się po chwili wybuchając śmiechem. - Do, której będziesz chciała. Nie zapowiada się szybki koniec. Przyjdź koniecznie ! - Dodała na koniec. Wiem, nie powinnam podsłuchiwać o czym rozmawiają, a tym bardziej pytać o co chodzi, ale nie mogłam się powstrzymać. Znowu ciekawość wzięła górę.
  - Cześć ! O czym rozmawiacie ? - Chyba nie zauważyły, że się pojawiliśmy, były zaskoczone widząc nasze osoby.
  - Oo ... Cześć ! Właśnie opowiadałam Ludmi o ognisku, które będzie u Josha. Będzie około dwudziestu osób, planujemy pożegnać lato. Chyba nie powtórzymy akcji z tamtych wakacji. - Opowiadała roześmiana.
    Pamiętam jak było w tamtym roku. Ognisko zorganizował chłopak o dwa lata starszy, który jak się okazało nie wiedział, że nie można w wskazanym przez niego miejscu hałasować. Skończyliśmy po niecałej godzinie. Kilka osób niestety pojechało z policjantami. Na to wspomnienie zrobiło mi się nie dobrze, zwłaszcza, że po tym spotkaniu moja matka była nieźle wkurzona. Nie chciałam tego powtarzać, ale ze względu na Ferro miałam się zgodzić, gdy przypomniałam sobie o spotkaniu z Verdasem.
  - Ja nie będę mogła przyjść. - Odpowiedziałam. Widząc dociekliwe spojrzenia przyjaciół dodałam.     - Przyjeżdża babcia, mama pewnie będzie kazała mi zostać. - Wtedy tak bardzo nie przejmowałam się, że ich oszukuje. Kłamstwa przychodziły mi coraz łatwiej. Przecież kiedyś powiem im prawdę.
  - Violetta ! - Usłyszałam krzyk. Odwróciłam się w kierunku, z którego dochodziło wołanie. Mój bart biegł w naszym kierunku.
  - Violu ! Tata przyjechał ! Chodź, szybko ! - Wołał. Ja nie żegnając się z Lu i Federico pobiegłam za Mattim, a on po drodze mi wyjaśnił, że tata wrócił kilka minut po moim wyjściu z domu.
    Gdy wchodziliśmy już do domu robiło się ciemno, a samochód taty stał przed domem. Tak to czarne Audi, wszędzie je rozpoznam. Pracował w delegacji, więc był nie cały tydzień w ciągu miesiąca w domu. Miał wrócił za tydzień, ale najwyraźniej coś źle poszło. Zobaczyłam, że światło świeci się tylko w kuchni, więc zapewne tam jest tata z mamą. Przekraczając próg usłyszałam krzyki, jednak nie był to głos mojego taty. Ktoś z nim przyjechał. Ciekawe kto i dlaczego zachowuje się jakby był u siebie...



@#$%^&*

Hejo ! Przepraszam ! Bardzo, ale to bardzo przepraszam
Wiem że zawiodłam na całej linii ... tak późno rozdział we środę ?! A w piątek miał być ...
Ale już się wam tłumaczę
Tak jak mówię był szantaż  i ... Długo liczna komentarzy nie mogła wybić 14 komentarzy a wiec postanowiłam że zrobię wam karę że dodam rozdział w poniedziałek.
Ale jednak do piątku dobiło 14 komentarzy. Ucieszyłam się ale znowu nauka mnie wtedy zawaliła i nie miałam jak dodać .... Tak wiem jestem beznadziejna ale liczę na wasze wybaczenie ♥
Mam nadzieję że jak przeczytacie te moje wypociny
 to powiecie że jest to beznadziejne i  ze współczucia dla mnie wybaczycie mi xD (Tak wiem że nikt mi nie wybaczy)
No jak tam u was szkoła ? Świetnie ? Bo u mnie nie świetnie xD ( Jakie podsumowanie XD)
Mam dużo jedynek z chemii i bark czasu na ich poprawę :'(
Ale wezmę się w garść i poprawie to !
Kiedyś tam :')
Hej ho ! Hej ho ! Hej ho !
Losowaliście się już na Mikołajki ? Ja już tak i wylosowałam chłopaka -,- co ja mu kupię !?
Ale nie o mnie mowa ! xD
Mam nadzieję że rozdział się spodoba i mam nadzieję na komentarze bo zauważyłam że z odwiedzinami i aktywnością jest coraz gorzej :'(
Ale póki co nie martwię się tym bo mam nadzieję że się poprawicie miśki :*
Dobra kończę i dzisiaj bez szantażu ^^
Do następnego, Ciao ♥

piątek, 6 listopada 2015

Rozdział 2 - Festyn

 

Rozdział dedykuje *Lexy* ♥

    Ludmiła nie przyszła do szkoły, zapewne zaspała, ewentualnie zachorowała na szał zakupowy, który po otwarciu nowego sklepu był często powodem jej nieobecności. Na lekcjach, które dłużyły mi się niemiłosiernie, siedziałam sama w ławce, czasem z kimś z równoległych klas, a na przerwach z Federico. On i Ludmiła byli moimi jedynymi przyjaciółmi. Nie zostawili mnie, gdy był gorszy czas w moim życiu, wręcz przeciwnie, zawsze byli przy mnie. 
  - Violetta znasz go ? Cały czas na nas patrzy. - Mówiąc to wskazał na chłopaka, którego poznałam dzisiaj rano. Stał po przeciwnej stronie korytarza. Widząc moje spojrzenie uśmiechnął się szeroko. 
  - Nie, nie znam. - Skłamałam poprawiając moją torbę przerzuconą przez lewe ramię. 
  - Okej. - Najwyraźniej nie chciał drążyć tego tematu. Ufał mi, na co nie zawsze zasługiwałam. 
  - To może chodźmy do biblioteki ? - Dodał po chwili. Biblioteka to nie tylko pomieszczenie pełne książek. Można tam też porozmawiać z dala od korytarzowego hałasu. 
  - Pewnie. - Zgodziłam się bez większego oporu.
    Nie chciałam go oszukiwać, ale też nie miałam ochoty na opowiadanie mu o Leonie, tak naprawdę wiedziałam o nim bardzo nie wiele. Nim zdążyliśmy dojść do biblioteki zadzwonił dzwonek i musiałam iść na matematykę, a Fede na zaawansowany angielski.

                                                                          ***
    Usiadłam sama w ławce, w której zazwyczaj siedziałam z Lu.Okazało się, że pan Jonshon zachorował i tą godzinę spędziliśmy z jakąś młodą sekretarką, która cały czas pisała z kimś na telefonie. Skąd wiem wiedziałam, że pisze z kimś ? Uśmiechała się jak głupia do ekranu. Wszystkie następne lekcje bardzo mi się dłużyły. W końcu po siedmiu lekcjach wyszłam przed budynek szkoły by spotkać się z Federico. Mieszkał nie daleko mnie, więc zawsze wracaliśmy razem ze szkoły. Dzisiaj po drodze poszliśmy do Ludmiły. Drzwi otworzył jej starszy brat - Diego.
  - Hej Diego ! Jest Ludmiła ? - Zapytałam podchodząc bliżej drzwi.
  - Cześć. Jest chora, raczej przez tydzień nie pojawi się w szkole. - Powątpiewająco zmierzyłam go wzrokiem. Wczoraj była okazem zdrowia.
  - Nie chcę żeby was zaraziła, więc może przyjdziecie za cztery - pięć dni ?
  - Okej. To cześć ! -  Niechętnie się zgodziłam wracając do Włocha.
  - Pa. - Odpowiedział i zamknął drewniane drzwi. Nie był bardzo rozmowny, nigdy nie lubił z nami spędzać czasu. Resztę drogi przeszliśmy rozmawiając o grze, którą znalazł Pasquarelli. W sumie to on mi o niej opowiadał, ale nie przeszkadzało mi to. Lubiłam słuchać jego opowieści nawet jeśli miały być związane z jakąś grą. Gdy znalazłam się przed bramą swojego domu pożegnałam się z Fede całusem w policzek, następnie weszłam do środka domu. Po przekroczeniu progu do moich uszu dotarły głośne dźwięki muzyki. Tak, to Matt wrócił wcześniej do domu. Zostawiłam bluzę i trampki na dole i szybko pobiegłam do mojego pokoju który mieścił się na piętrze. Zabrałam jakieś luźne ubrania aby zażyć gorącej kąpieli i zmienić ciuchy w łazience. Wychodząc związałam włosy w niechlujnego koka. Wzięłam szybką kąpiel i następnie przebrałam się. Potem wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Jutro sobota, więc nie miałam nic zadane. I tak nie chciało mi się nic robić, w szkole zrobili wyjątkowo dużo kartkówek jak na początek roku Ostatni raz sprawdziła, czy nie przyszło mi żadne powiadomienie na telefon. Następnie zasnęłam.
    Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Ktoś dobijał się do domu już od dobrych dziesięciu minut. Jak zawsze nie miał ich  kto otworzyć, Bo tylko Violetta mieszka w tym domu. Szybko założyłam pierwszą lepszą bluzę i pobiegłam na dół. Następnie podeszłam i otworzyłam drzwi. Za nimi stał nie kto inny jak Włoch.
  - Hej ! Dzisiaj w parku jest festyn, pamiętasz ? - Zapytał, lecz zanim zdążyłam odpowiedzieć minął mnie w drzwiach i poszedł do salonu.
  - Pospiesz się. Poczekam tutaj na Ciebie. - Oznajmił siadając na kanapie. Szybko pobiegłam do mojego pokoju szukając odpowiednich ubrań. Założyłam czarną koszulkę z białym napisem "Love" i krótkie dżinsowe spodenki. Następnie pobiegłam do łazienki i zrobiłam lekki makijaż. Po kilku minutach zbiegłam na dół. W salonie nie było Federico więc ubrałam Białe Conversy i wyszłam z domu. Na schodkach przed domem siedział już Fede. Patrzył w niebo a więc postanowiłam mu nie przeszkadzać i bez słowa usiadłam obok niego skupiając wzrok tam gdzie on.
  - Świetna pogoda, prawda ? - Zapytał patrząc w jeden punkt.
  - Uwielbiam przyglądać się chmurom. Są takie białe ... niczym wata cukrowa. - Opowiadał z rozmarzeniem. Po chwili on wstał a ja zaraz za nim. Ruszyliśmy w stronę parku gdzie miał odbyć się coroczny festyn. Po około piętnastu minutach weszliśmy na teren parku. Nagle za nami usłyszeliśmy krzyki.
  - Fede ! Viola ! Zaczekajcie ! - Krzyki dochodziły z tyłu, więc odwróciliśmy się w tamtą stronę. Naszym oczom ukazała się zdyszana blondynka łapiąca oddech. 
  - Hej ! Miałam do was wczoraj wyjść, ale mój kochany braciszek wyprzedził mnie mówiąc wam, że niby jestem chora. Wiedziałam, że was tutaj znajdę, a więc i jestem. - Opowiedziała rozkładając ramiona i jednocześnie starając się oddychać równomiernie. No tak można było się tego spodziewać po Diego. Nigdy nas nie trawił. 
  - To jak idziemy ? - Zapytał Federico wskazując głową na dróżkę przed nami. Ja i Ferro pokiwałyśmy głowami i we trójkę ruszyliśmy dalej. 
    Na głównym placu zdążyło się już zebrać bardzo dużo ludzi. staraliśmy się przecisnąć do huśtawek, które jak się okazało były już zajęte przez innych. Zatem poszliśmy nad jezioro i usiedliśmy na trawie. Tak park był na obrzeżach miasta i to całkiem dobrze ponieważ nie zawsze odpowiada mi hałas samochodów. 
  - Nie zastanawiało was nigdy co będzie potem, Gdy skończymy szkołę ? - Zapytała Ludmiła skubiąc zieloną trawę. Strasznie przejmowała się perspektywą skończenia tej szkoły, stracenia kontaktu z większością znajomych. Zbytnio nie słuchałam o czym rozmawiają. Rozglądałam się w poszukiwaniu jakiś znajomych twarzy. Było tutaj sporo osób, lecz nikt nie przykuł mojej uwagi. Spojrzałam w górę budynku, który był naszą świetlicą. Na jego balkonie dostrzegłam szatyna, który patrzył w naszym kierunku. Miałam tego dość. Pewna siebie wstałam i nic nie mówiąc przyjaciołom udałam się w kierunku balkonu. Chciałam to z nim wyjaśnić. Ten chłopak mimo, że znałam go zaledwie dzień, zdążył mnie już dobrze irytować. 

!@#$%^&*(

Hejoo ! Witam was w piątkowy wieczór ...
Tak wiem, że jest po 20 ale nie chciało mi się wcześniej dodać rozdziału
Ale Cri xD 
Ogółem to rozdział wydaje mi się dłuższy od tamtego (To nawet lepiej :D)
Jeśli chodzi o treść to pojawiło się bardzo, bardzo dużo osób
m.in. Ludmiła, Diego i Matta
Tak nie było mnie stać na kreatywniejsze imię ;)
Hhahahah .... Głupia ta notka xD 
Nie mam na nią weny ... 
No mam nadzieję że komentarzy będzie troszkę więcej niż na poprzednim ^^
A jak to zrobię by tak było ?
Dam wam szantażyk :* HIHIHIHI
Tak, wiem nikt nie lubi szantażyków ale mus, to mus
Dobra to do zobaczenia ! 
14 komentarzy ----> 3 rozdział




piątek, 30 października 2015

Rozdział 1 - Nachalny


 
Poznałam go prawie pół roku temu. Przyszedł do naszej szkoły kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego. Podobno został z poprzedniej wyrzucony. Został przydzielony do równoległej klasy. Pomimo kilku dni spędzonych w nowej szkole zdążył już uzyskać opinię szkolnego podrywacza i łamacza serc. Dziewczyny za nim po prostu szalały. Był to wysoki szatyn o szmaragdowo zielonych  oczach. Nazywał się Leon Verdas. Pomimo krążących o nim plotek miałam wrażenie, że głęboko w nim siedzi, coś co ukrywa przed całym tym światem.
***
Następnego dnia obudziłam się o 6:10. Nie mogłam zasnąć, więc zabrałam ubrania i poszłam do toalety.
***
O dziwo, w szkole pojawiłam się prawie godzinę przed rozpoczęciem pierwszej lekcji. Usiadłam na ławce przed szkołą i czekałam na moją przyjaciółkę Ludmiłę. Napisałam do niej SMS, ale nie doszedł. Zapewne znowu ma wyłączony telefon. Zrezygnowana postanowiłam pouczyć się na pierwszą lekcję, jaką była matematyka. Nawet nie zauważyłam, gdy obok mnie usiadł chłopak. Nic nie mówił, tylko przyglądał mi się. Postanowiłam go ignorować, lecz wydawało się, że mógłby tak siedzieć przy mnie długimi godzinami. Nic nie robił, tylko się na mnie patrzył tymi swoimi wielkimi, zielonymi oczami, co stopniowo zaczynało mnie doprowadzać do szału. Były piękne, ale czułam się nieswojo. Gdy miałam przekręcić się na drugą stronę jego dłoń dotknęła mojej. Zirytowana jego zbyt nachalnym zachowaniem spytałam:
  - Czy coś chcesz ?
  - Chciałem się tylko zaprzyjaźnić. Zapewne jak wiesz nie dawno dołączyłem do tej szkoły. - Odpowiedział jakby od niechcenia i poprawił okulary przeciw słoneczne. Po krótkim zastanowieniu doszłam do wniosku, że zawsze ma je przy sobie. choć dziwne by było gdyby ich nie miał, przecież jeszcze mamy słoneczne lato.
  - Zdawało mi się, że świetnie sobie radzisz w nawiązywaniu znajomości. - Posłałam mu jeden z tych sztucznych uśmiechów pełen zażenowania, ale wydawał się tym kompletnie niewzruszony. Z zamyśleń wyrwał mnie głos chłopaka. Był taki delikatny i kojący.
  - Wiesz co ? Nigdy nie wierz w to co mówią inni. Nie jestem taki, jak każdemu się wydaje, ale skoro nie chcesz ze mną porozmawiać pójdę sobie. - Jak powiedział tak zrobił. Po chwili wstał i poszedł w stronę szkoły. Ja zostałam przed szkołą rozmyślając nad tym co mi powiedział.  Miał w sobie coś,  co mówiło mi, że jednak warto mu dać szanse i zaufanie. Przecież go nie znam, a ludzie potrafią mówić najrozmaitsze rzeczy o innych.

Nie wiedziałam, że ludzie mogą być, aż tak różni. 

!@#$%^&*(
Cześć ! Na sam początek chce was przeprosić za długość rozdziału ...
Wiem, że jest on (bardzo) krótki, ale lepiej, że jest dzisiaj
niż żebym pisała go ponad tydzień by był długi ;)
Mam nadzieję że to mi wybaczycie bo jak widzicie lepiej gdy są krótkie rozdziały a są xD
Jeśli ogółem chodzi o ocenę rozdziału to moim zdaniem jest taki nijaki Hah xD
Przynajmniej poznaliście kolejną postać ! Tak, tak chodzi o Verdasa ! :D
A tak na marginesie, to za każdym razem gdy pojawi się nowa jakaś nowa osoba będzie ona dodawana do zakładki "Bohaterowie" a więc zapraszam was do jej śledzenia bo póki co mamy już dwie osoby czyli Leona i Violettę ^^
Uhuhu ... Długaśna notka się zapowiada xD ♥
Ah no tak ... 
Muszę wam jeszcze podziękować za te komentarzy pod Prologiem i moim przywitaniem z wami 
Naprawdę miło mi to widzieć. Czuje się wtedy taka szczęśliwa ! ♥♥♥
Naprawdę wam dziękuję ! 
Nie przedłużam kochani i do następnego ! ♥☺

wtorek, 27 października 2015

Prolog - Zawsze pozostaniesz w mojej pamięci





    Siedzę w gabinecie doktor Ann.
Jest całkiem miła i sympatyczna. Pomaga mi o wszystkim zapomnieć, wrócić do normalności. Chyba nigdy nie będzie tak jak przedtem, ale zawsze warto spróbować. 
  - Możesz nam to jeszcze raz opowiedzieć ? - Zapytała łagodnym głosem. 
Już nigdy nie chciałam tego robić. Był jednym z tych, którzy z nikim ani niczym się nie liczą. Jednak wniósł coś do mojego życia ... coś co nie pozwoli mi o nim zapomnieć.
  - Dobrze. Zróbmy to ostatni raz. - Odpowiedziałam.
  - Ostatni. - Zapewniła mnie, a ja wróciłam wspomnieniami do tamtego okropnego czasu

                                                           !@#$%^&*(

Hejcia ! tak jak obiecałam dzisiaj pojawia się prolog nowej historii, o której będę pisała. Mam nadzieję, że ilość was nie odpędzi... Wiem bardzo tego mało, ale nie umiem pisać prologów xD
Jak widzicie Violetta jest na takiej jakby terapii. I będzie się zwierzała ze swoich przeżyć, które nie dają jej spokoju ... Na początku nie będą aż tak straszne ... Ups ! Coś za dużo mówię.
Reszty dowiecie się w pierwszym rozdziale już w sobotę.

poniedziałek, 26 października 2015

Cześć !

   




Cześć ! 
Pewnie dziwi was to, że nie ma jeszcze rozdziału a liczba komentarzy przekroczyła wyznaczony wcześniej szantaż. A więc o co chodzi ?! Już wyjaśniam:
  Sylwia, która prowadziła tego bloga oddała mi go, ponieważ ma chwilowe problemy rodzinne. Ale teraz rodzi się jeszcze jedno pytanie ... Kim ja jestem ? A więc tak ... Nazywam się Klaudia i jestem przyjaciółką Sylwii. Ona oddała w moje ręce swojego bloga za co jestem jej bardzo, bardzo wdzięczna. Niestety nie będę dalej prowadziła tej historii, lecz zacznę nową i mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Mam też nadzieję, że mnie polubicie ... chociaż troszkę ;*
A więc skoro już wiecie co i jak to przejdźmy do spraw organizacyjnych :
1. Prolog pojawi się jutro (Nie wiem o której xD)
2. Rozdziały będę się starała dodawać co tydzień. 
3. Zakładki zostaną zaktualizowane 

Póki co tyle ... A więc do zobaczenia !  
~ Klaudia 

wtorek, 13 października 2015

Rozdział 10 - Wybudzenie

Czytasz ? - Napisz komentarz,
nawet jeden wyraz mnie motywuje ♥


*Rozdział dedykuje Królikowi ^^♥*


    Czuję pod stopami piasek. Znajduję się teraz na plaży, ale nie widzę nikogo wokół mnie. jednak czuję czyjąś obecność. Nagle dostrzegam czyjąś postać w oddali. sylwetka przypomina mi bardzo ważną osobę ... Leon ! Tak to on ! Zaczynam biec w jego kierunku. Verdas stał do mnie tyłem a ja objęłam go ramionami i mocno przytuliłam do siebie. Brakowało mi go przez ten czas mojej "nieobecność". 
  - Cześć kochanie ! Tęskniłam bardzo za Tobą. 
Szepnęłam mu do ucha, a w oczach miałam łzy. Bardzo, bardzo za nim tęskniłam. On odwrócił się, ale nic nie mówił. Zmartwiłam się tym ... Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego tęczówki nic nie wyrażały. Był taki obcy dla mnie. Nagle poczułam jego, ciepłe usta na swoich. Pocałował mnie ! 


W tym samym czasie otwarłam oczy. Pierwszy raz od dłuższego czasu widzę świat realny. A co widzę teraz ? Całującego mnie Leona. Natychmiast oddaje pocałunek. Czuje smak jego ust, których nie czułam od dawna. Po chwili oderwał się ode mnie. Patrzyłam na niego szczęśliwa a on nie dowierzał.

  - Vio-Violetta ty ... Nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłem. Kocham Cię i nie wiem , dlaczego posądziłem Cię o to, że możesz mnie zdradzić. 
  W tym momencie przytula mnie mocno do siebie. Ja zauważam, że ma jego twarzy widnieje zarost. Ile on tu siedzi ?! Nie, poprawka. Ile ja tutaj spałam ?
  - Też Cię kocham, ale ... ile ja tutaj spałam ? 
  - Kochanie byłaś tutaj miesiąc. A dokładnie miesiąc i 18 dni. 
  - Jesteś bardzo dokładny. 
  - Tak, ponieważ liczyłem każdy tydzień, dzień, godzinę, minutę. Siedziałem tutaj z Tobą cały czas. Nawet Ludmiła kazała iść mi już do ...
  - Tak, wiem słyszałam was. 
  - Jak to słyszałaś ? 
  - Od czasu do czasu mogłam słyszeć co dzieje się wokół mnie, ale nie mogłam otworzyć oczu ...
  Nagle do sali wparowała pielęgniarka, gdy zobaczyła, że się wybudziłam natychmiast pobiegła po lekarza. Medyk po kilkunastu sekundach był już koło mnie razem z kilkoma innymi pielęgniarkami. One wyprosiły Leona. On jednak robił temu opór, lecz i tak go wyprosiły. Ten fakt nie uspakaja mnie, ponieważ jeszcze nie wybaczyłam mu ... i nie jestem w stu procentach przekonana, że to zrobię. 

Leon

Pielęgniarki wyrzuciły mnie siłą z tej sali. Na korytarzu zobaczyłem Ludmi siedzącą na jednym, z tych bardzo niewygodnych krzesełek szpitalnych. Podbiegłem szybko do niej i przytuliłem ją. Sam nie wiem czemu. Może potrzebowałem z kimś porozmawiać o tej całej sytuacji. 
  - Ludmiła ! Viola ... ona ... wybudziła się ! - Krzyczałem tuląc ją i podnosząc. 
  - Co !? i mówisz mi to dopiero teraz ?! Musze ją zobaczyć ! puść mnie !
  - Nie możesz tam wejść robią jej badania i nie wpuszczą nikogo. 
  - No co to za szpital ! Czy oni nie mogą zmienić tych swoich cholernych zasad ?! - Blondynka krzyczała na cały budynek a ja, ją próbowałem uspakajać.
  - Lu ... chciałbym z Tobą porozmawiać ...
  - Tak ? a o czym ? To coś ważnego ?
  - Nieee... to znaczy tak ... Bo chodzi o to, że ... Martwię się o to czy Vilu wybaczy mi .... - Mam nadzieję, że rozmowa pomoże.
  - Leon. Wiem, że się boisz, ale Violetta Cię kocha i nic tego nie zmieni. Tylko pamiętaj. Ona jest teraz po tym całym wydarzeniu i potrzebuje twojej czułości. A jak chociaż raz mi się poskarży na Ciebie, to popamiętasz mnie. - Pogroziła mi Ludmi, grożąc palcem. Uśmiechnąłem się do niej a następnie pocałowałem w policzek. Po przyjacielsku oczywiście.

Tydzień później
Violetta



Siedzę na kanapie i oglądam jakiś beznadziejny serial. Szpital opuściłam jakieś pięć dni temu. Od tamtego czasu w ogóle nie wychodzę z domu. Dlaczego ? Ponieważ Leon i Ludmiła bardzo się o mnie martwią i wolą bym siedziała cały dzień w domu. Jeśli chodzi o Verdas'a to .... wybaczyłam mu. Kocham go i to się dla mnie liczy, ale i tak niech sobie nie myśli, że wszystko jest okey ! Straciłam trochę zaufania do niego ... Nie Violka ! Nie myśl o tym. Kochasz Leona i nie możesz pozwolić na to by przez to rozwaliło się nasze małżeństwo. Nagle czuje jak, ktoś zakrywa mi oczy. Na początku jestem wystraszona kto to, ale później do moich nozdrzy dociera ten niebiański zapach perfum Leona. Tylko on używa takich perfum.

  - Zgadnij kto to.
  -  Zgaduję, że to najprzystojniejszy i najseksowniejszy chłopak na świecie o imieniu Leon. Ah, no tak i jest zajęty przez panią Violettę Verdas. - Odpowiedziałam z naciskiem na ostatnie słowo.
  - Uhuhu. Widzę, że ktoś tutaj jest zazdrosny, ale za to zgadłaś kochanie. - Oznajmił chłopak i pocałował mój policzek, który od razu potem nabrał intensywniejszego koloru. Mężczyzna obszedł kanapę wokół i zajął miejsce obok mnie. Ja z uśmiechem wtuliłam się w jego umięśniony tors. 
  - Cudnie się rumienisz. 
  - Wiesz dobrze o tym, że nie lubię się rumienić. 
  - Wiem. Lecz ja kocham te twoje rumieńce. 
Uwielbiam gdy się tak droczy. Wtedy wiem, że kocha mnie najbardziej na świecie. Tak samo ja go kocham. A teraz bez słowa wtuleni w siebie siedzimy na sofie i oglądamy jakieś pierdoły w telewizji. Lecz i tak nam to nie przeszkadza. Teraz między nami unosi się czysta miłość. Chciałabym, żeby tak było zawsze. Tak ... romantycznie ? Nie wiem czy to co robimy jest romantyczne, ale jak dla mnie to może być. Nie wymagam wiele od niego. Wymagam tylko i wyłącznie miłości. Miłości, której musi mi dać, ponieważ od tamtego czasu kiedy Leon wkurzył się na mnie za te fałszywe zdjęcia czuje się jakby troszkę, ale to troszkę mniej mnie kochał. Cholera ! Violka znowu zaczynasz ?! Leon Cię kocha ! Kuźwa czy ja kłócę się sama ze sobą. Po chwili bezczynnego ślęczenia przed telewizorem słyszę dzwonek do drzwi. Kurde kto chce nam przerwać moją i Leona chwilę. 
  - Ja otworzę ! 
  - Dobrze misiu. - Oznajmiam gdy wstaje i odchodzi ode mnie. Słyszę następnie jak otwiera drzwi. Odwracam głowę i widzę ...


                                     


!@#$%^&*
Badum Tssss
Hejcia ! Co tam ? Jak wam minął miesiąc i dwa tygodnie szkoły ?
Mi osobiście okropnie :P
Mam już dużo złych ocen co również odbija się na blogu ...
Jak ? Tak, że rozdział pojawia się tak późno przez nadmiar nauki :/
Naprawdę was przepraszam za to, ale teraz rozdziały będą się pojawiać nieregularnie
Mam nadzieję że mnie za to nie zabijecie i wybaczycie mi 
A jeśli chodzi o rozdział to Vilu się wybudziła ! Była w śpiączce ponad miesiąc ! 
A jeśli chodzi o rozdział MOIM ZDANIEM to jest on ...
BEZNADZIEJNY ! Nie podoba mi się w ogóle a wam ?
Upss ... Coś długa notka się zrobiła :D
A więc nie przedłużam do zobaczenia za (...)
PS. Zauważyłam że mało coś osób komentuje co mnie zasmuciło i to bardzo :'(
Dlatego dzisiaj sznataż
8 komentarzy - 11 rozdział <333





niedziela, 4 października 2015

Rozdział 9 - Wspomnienia

Czytasz ? - Napisz komentarz,
nawet jeden wyraz mnie motywuje ♥


*Rozdział dedykuje wszystkim którzy komentują '*



                                Idę białym korytarzem, który ciągnie, i ciągnie się w nieskończoność. Na końcu widzę jakąś osobę. Nie mam pojęcia kto to jest. Ale idę i idę chce zobaczyć kto tak mi się baczenie przygląda..... Korytarz zamiast przybliżać mnie do osoby która stoi na końcu to mnie oddala. Zaczynam biedź, widzę już sylwetkę. Jest to kobieta. Mrużę oczy i dostrzegam moją mamę. Pojawiają się łzy, które ciurkiem płyną po moich bladych policzkach, zaczynam krzyczeć - Mamo ! Mamo ! Mamo podejdź do mnie ! Mamo kocham cię ! Wróć do nas ! Mamo ! - krzyczę, ale moja mama stoi i tylko się przygląda. Przyśpieszam bieg ale postać nagle znika. A w korytarzu który był biały, pojawia się czerń. Jest czarno. Nic nie widać. Jestem tylko  Ja ...... 
                 Naglę słyszę jakieś głosy, próbuje otworzyć oczy, ale nie mogę. Coś mnie blokuje. Słyszę Ludmiłę. Ludmiłę która się kłóci.
                  - Masz mnie do niej wpuścić ! Rozumiesz ?! Bo pozwie ten cholerny szpital ! Rozumiesz debilu głupi w białym kitlu ?! - Tak, kłóci się z Lekarzem.
                  - Proszę zważać na słowa Pani Ludmiło - Skąd on ją zna ? Musiała już być tu wcześniej ! Ale chwila ! Skoro ona kłóci się z Lekarzem to gdzie ja jestem ?! Co się stało ! Ile ja tutaj jestem
                  - Dobrze okularniku - Typowa Ludmiła - Wpuść mnie do mnie, bo was pozwie dobrze ? A jak nie to po prostu podpale tą budę, ok ? - Boże Ludmiła jaki wstyd .....
                  - Tylko pięć minut, dobrze ? Nie dłużej - powiedział przestraszony Lekarz. Tak, tak wszyscy boją się Ludmiły. - Proszę.
I wtedy zapada ciemność. Nic nie słyszę, nic nie widzę i nic nie czuje.
                        - Dlaczego to robisz ?! Paul zostaw mnie ! Wiesz że jestem w ciąży ! - Zaczęłam krzyczeć, i próbować uciekać. Ale złapał mnie  w ostatniej chwili. 
                        - A co mnie to obchodzi że ty w ciąży jesteś ? Jak i tak wiem że to nie moje dziecko ! Zdradziłaś mnie z tym sukinsynem Diego ! Myślałaś że się nie dowiem ?! Jak tam myślałaś to jesteś po prostu głupa. Co ja gadam ?! Ty i tak jesteś głupia ! - Krzyknął i uderzył mnie w twarz. A sporo byliśmy w kuchni, przewracając się uderzyłam głową o kant stołu. Po czym poczułam mocne kopnięcia w brzuch. 
                      - Kochanie.... Kochanie przepraszam że tak głupio cię potraktowałem. Wiem że jestem głupi. Sam nie wiem dlaczego ci nie uwierzyłem. Przecież nigdy nie dawałaś mi oznak, tego że mnie już nie kochasz, .... że ... że mnie zdradzasz. A ja uwierzyłem jakiemuś pacanowi którego nie znam i dał mi te cholerne zdjęcia.  Przepraszam za to że użyłem takich słów mówiąc do ciebie. Byłem zdenerwowany, ale to mnie nie usprawiedliwia. Proszę obudź się. Przecież wiesz, że jestem zazdrosny. Bardzo. Zazdrosny. Kochane ....
                    Już chciałam coś powiedzieć, ale znów zapada ciemność
                          - Przykro nam. Dziecko nie przeżyło tego wypadu - wypowiada obojętnie lekarz. 
Jak to nie przeżyło ?! Moja perełka, moja malutka kruszynka. MOJE dziecko. Paul zapłaci za to ! Jak on mógł mi to zrobić?! Przecież wie że przenigdy bym go nie zdradziła. Kocham go. Poprawka, kochałam go. Pożałuje tego co mi zrobił. Zemszczę się na nim. Nie popuszczę mu tego. Zabił nasze dziecko. Wróć. Moje dziecko. Nazywam się Violetta Castillo i obiecuje Paul że twoje życie  zmieni się w piekło. Dopilnuje tego .
                           - Leon idź do domu. Odpocznij. Umyj się, bo śmierdzi od ciebie jak od jakiegoś bezdomnego. Ogól się i wróć do Violi. - Słyszę głos Ludmi. Ile ja już śpię. Skoro już Ludmiła mówi żeby Leon ode mnie odszedł. To dość długo.
                           - Ludmiła. Nie zostawię jej tutaj samej ...... - Przerwała mu Ludmiła, Oczywiście. Typ Ludmi.
                           - Jak samej ?! Przecież ja tutaj jestem. Leon idź się prześpij, bo się wykończysz. - Wow. Ludmiła martwi się o Leona. Jakaś nowość.
                           - Chce być przy niej jak się obudzi. Chce jej to wszystko wyjaśnić, chce ją przeprosić. Chce żeby mi wybaczyła  - Słyszę że Leon to mówiąc płacze. Mam nadzieje że Ludmiła go przytuli. Jest to mu potrzebne.
                           - Zobaczysz wybaczy ci, ona cię kocha i nic tego nie zmieni. Każda para się kłóci. Ma lepsze i gorsze dni. Nie raz są gorsze lub mniej gorsze kłótnie - Ludmiła '' mniej gorsze'' jakie słowo. - Znam ją bardzo dobrze. I wiem że ci już wybaczyła oraz wiem że nas teraz słyszy - Ludmiła jak ja się cieszę że cię mam.
                           - Dziękuje. Ale chce z nią zostać, proszę - Ludmi pozwól mu.
                           - Dobrze. Tym razem ulegnę. - Po tym zdaniu słyszę jak drzwi się otwierają i zamykają. Pewnie Ludmiła wyszła. I zaraz po tym czuje Leona rękę łapiącą moją.
                           - Kochanie obudź się, potrzebuję cię. Nie umiem bez ciebie funkcjonować. Obudź się. - Leon. Chce już cię zobaczyć. Chcę cię przytulić.
                            - W imieniu prawa stwierdzam że Paul Robinson przyczynił się zarzucanego mu czynu i wymierzam mu kare 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. Proszę usiąść. - O boże. Nareszcie zapłaci za to co mi zrobił. Ale to jeszcze nie koniec. Nie popuszczę mu tego. Będę się jeszcze starać o oddanie pieniędzy za nasze dziecko Chodź życie naszego szkraba nie miało ceny. A wiem że nie ma przy sobie ani grosza. Bo jest bez robotny. Bo sama go utrzymywałam z pensi modelki.
                          Ciągle widzę ciemność. Choć staram się, nie mogę otworzyć oczu. coś mi przeszkadza. Słyszę szepty Leona, Ludmiły i Federico.... Federico ?! Co on tu robi ?! Może przyjechał do Ludmiły. Bo biedna się załamała. Ja też bym się tak czuła gdyby stało się to samo Ludmi. Czuje się jak warzywo, choć ból miną już dawno wciąż czuje ten ból gdy poczułam nóż w swoim brzuchu. Chciałabym już otworzyć oczy. Ale po prostu nie mogłam. Starałam się, ale nie mogę.  Chciałabym już zobaczyć Leona.
                           - Violu ..... - To nie Leon... To nie jest głos Leona.... Federico ! - Violetta obudź się, dla mnie dla Leona dla Ludmiły. Dla nas. Ludmiła nie spała od 3 dni. Leon nic nie je ani nie śpi. Tylko pije. Jest wrakiem człowieka. Ja... Ja przyjechałem dopiero wczoraj. I jest mi bardzo smutno z tego powodu. Że nie byłem z wami, w tych trudnych chwilach.  Przepraszam ..... - Powiedział i pocałował mnie w rękę. Oj Fede, Fede. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Oczywiście jak przyjaciela. Nie wyobrażam sobie życie bez nich. Za bardzo ich kocham.

                                                                         @#$%^&*
HELLO, HELLO ! Witam ! Wow... To już 9 rozdział xD I moge się przyznać ze to pierwszy rozdział który pisałam... tak... tak... jak jest teraz xD Zawsze musi być ten 1 raz. Dziękuje wam bardzo za komentarze pod 8 rozdziałem. Może jest jeden wyraz. Ale ten wyraz motywuje mnie do tego żebym pisała dalej. Przepraszam że rozdział taki krótki ale bardzo mnie boli głowa i źle się czuje. A żeby napisać rozdział i wymyślić jego tekst to chwile zajmuje. 
Nie wspominałam jeszcze wam ale to opowiadanie będzie miało 25 rozdziałów + epilog. 
Bo przyznam się bez bicia mam pomysł na nowe opowiadanie, Ale nie wiem czy wypali. 
Bardzo bym chciała aby w komentarzach napisali czy chcecie aby po zakończeniu tej historii pojawiła się nowa. Odmienna od tej. 

poniedziałek, 28 września 2015

Rozdział 8 - Flesze aparatów

Czytasz ? - Napisz komentarz,
nawet jeden wyraz mnie motywuje ♥



*Rozdział dedykuje Blake Blake* ♥


      - Violetta otwórz, porozmawiamy, Leon już poszedł, Proszę cię. Violu .....
Ludmi prosi mnie już z 20 min, a ja jej nie otwieram. Dlaczego ? Po prostu nie chce nikogo teraz widzieć. Chce być sama. Chce przemyśleć kilka spraw związanych ze mną i Leonem. 
   Dalej nie mogę pojąć dlaczego Leon, nazwał mnie tak. Przecież dobrze wie, że nie zdradziłabym go, nigdy. Nie znamy się od 3 miesięcy żeby mógł wątpić w moją miłość. Dość że Leon złamał mnie tym cholernym słowem. To jeszcze przypomnienie tych cholernych czasów, w których byłam jeszcze z Paulem i mieliśmy mieć dziecko. No właśnie - Mieliśmy. 
       Pamiętam to jak dzisiaj. Nikt nie wie o moim, i tylko moim dziecku które straciłam przez tego bydlaka. Nawet Ludmi. Nawet Ludmi nie wie o tym co przeżyłam gdy miałam 15 lat. Ten okres był dla mnie najgorszym okresem jaki mogła by sobie wyśnić jakakolwiek kobieta. Zapomniałam o tej sprawie. Aż do dzisiaj. Znów Paul wszedł do mojego życia nie proszony z brudnymi butami. Pokłóci mnie z Leonem - już mu się to udało, i zniknie jak nigdy niby nic . 
            Ludmiła cały czas prosi mnie żebym jej otworzyła. Czy ona nie rozumie że ja nie chce teraz z nikim gadać ? Czy to tak trudno to zrozumieć ? Ale z jednej strony Ludmiła nic nie zrobiła i nie powinnam jej tak traktować. A poza tym ona wyrzuciła Leona z domu, jak ten zaczął się tłumaczyć. Jestem jej za to wdzięczna. W końcu podniosłam się z podłogi, i postanowiłam jej otworzyć. Może ona zrozumie co się stało. Gdy otworzyłam jej drzwi. Stała tam zrezygnowana i nie spodziewała się tego że jej otworze. Ale kiedy się zorientowała że drzwi są otwarte i gdy mnie zobaczyła nie zastawiając się przytuliła mnie bardzo mocno. Tak tego było mi trzeba. 
       - Dziękuje, Dziękuje za wszystko. A przede wszystkim za to że jesteś. Kocham cię - powiedziałam dławiąc się łzami. Ale wiedziałam że muszę jej to powiedzieć. Jest ona drugą osobą z trzech której ufam bez granic. Nie boje jej się powiedzieć niczego. Do tych osób zaliczają się jeszcze Federico i ..... i Leon. Chodź nie wiem czy Leonowi będę potrafiła zaufać tak jak kiedyś.
         - Ciii - odpowiedziała i przytuliła mnie jeszcze mocniej, jeżdżąc swoją ręką po moich plecach. - Kochanie opowiedz mi co się dokładnie stało ? Bo z twojej wypowiedzi przed przyjściem Leona nie dużo się dowiedziałam - Pociągła mnie za rękę w stronę łóżka na którym usiadła i poklepała miejsce obok siebie. Usiadłam i zaczęłam bawić się swoimi palcami. - Opowiadaj .
          - Wiec weszłam do domu, a Leon był już wkurzony, nawet nie sądziłam że to może być sprawka Paula. Potem Leon zaczął krzyczeć, Kto to Paul, Co to za zdjęcia. A ja nie wiedziałam co to za zdjęcia ... - W tej chwili Ludmiła spuściła głowę. Czyli ona coś wie na temat tych zdjęć. - Ludmiła co wiesz ?
          - Bo Leon przyniósł mi te zdjęcia i mi je pokazał. Wyglądają jak prawdziwe Violu
Powiedziała i dała mi do ręki te zdjęcia.

         - Ludmiła, przecież wiesz o tym że to zdjęcia są przerobione ! Ja tak nie mogę ! Zniszczył mi życie tamtym razem i chce to robić kolejny raz ! Rozumiesz ?! A po części mu się to udało... - ostatnia cześć zdania wypowiedziałam mało słyszalnie. Aktualnie głowę mam na kolanach Ludmi, a ona głaszcze mnie po włosach i się nie odzywa. Ale wiem o tym że mnie słucha i nie chce żeby powiedziała coś za dużo. I ma rację. Też bym tak zrobiłam . Siedziała cicho i dodawała jej otuchy tym że  tutaj jestem.  - Wierzysz mi Ludmiła ? Chociaż ty powiedz że mi ufasz. - Powiedziałam, nie patrząc na nią.
        - Violu, co to w ogóle za pytanie ? Oczywiście że ci wierze. Ty nigdy byś mnie nie okłamała. Kocham cię - powiedziała
         - Ja ciebie też. Zapamiętaj moja siostrzyczko
Przytuliłam się bardziej do jej nóg i zasnęłam myśląc o Leonie czy mi kiedyś uwierzy.


                                                                            ***

 
               Idę. Idę przed siebie. Oślepiają mnie flesze aparatów przede mną. Powinnam być pewna siebie na wybiegu mojego życia. Powinnam iść z uśmiechem na mojej twarzy - właśnie z tego jestem znana, z mojego wielkiego uśmiechy na wybiegach, jako jedyna się uśmiecham. A dzisiaj idę z kamienną twarzą i nawet nie mam zamiaru się uśmiechać. Leona nie ma. Wyjechał z powrotem do Buenos Aires, zaraz po naszej kłótni. Bardzo mnie to boli że niema go ze mną w tak ważny dzień. Zawsze chciałam żeby był ze mną w momencie spełnienia mojego wielkiego marzenia. Marzenie się spełniło, a Leona nie ma ....
           - Violetta byłaś niesamowita ! Mamy ich w garści ! Na pewno zostaniesz Aniołkiem Victoria's Secret ! - Zaczęła mnie ściskać Ludmiła. Jak ja ją kocham
           - Mam nadzieje, ale widziałaś nie byłam sobą. Nawet się nie uśmiechnęłam, a każdy wie o tym że jeżeli Violetta Verdas się nie uśmiechnie na wybiegu to coś jest nie tak.
           - No tak, Ale może nikt nie zauważył
           - Serio ? Ty widziałaś ile było tam paparazzi ? Zaraz będzie świat o tym trybił. Już widzę tę nagłówki. - Odpowiedziałam załamana
            - Nie będzie, tak. Pogadamy sobie wieczorkiem przy kawce, a teraz idę przygotować kolejne dziewczyny do wyjścia, bo się zagadałyśmy. Do zobaczenia - powiedziała szybko i cmokła mnie w policzek.
           - Do zobaczenia - powiedziałam cicho.
Może powinnam zadzwonić do Leona ? I powiedzieć mu żeby przyjechał jutro po mnie na Lotnisko ? Czy może nie ? Z jeden strony chce usłyszeć jego głos. A z drugiej nie chce go widzieć, po tej akcji. Jak on mógł mi nie uwierzyć ? Ok, były one bardzo dobrze przerobione te cholerne zdjęcia, ale powinien mi uwierzyć a nie temu skurwilowi.
     Dobra, raz kozie śmierć. Zadzwonię.
Czekam, Czekam nie odbiera. Cholera. Już miałam się rozłączyć, ale ktoś w ostatnich chwili odebrał.
           - Halo ? - To nie był głos, Leona. To Federico
           - Federico ? Skąd masz telefon Leona ? - Zapytałam zdziwiona.
           - Jestem u niego. Musiał z kimś pogadać o tym co się wydarzyło ....... - Czyli już wiem ...
            - Już wiesz ?
            - Tak wiem Violetta. Wyprzedzę twoje kolejne pytanie. Wierze tobie i wiem że nie byłą byś w stanie zdradzić Leona. Próbowałem mu to wytłumaczyć, ale on dalej swoje . - Niestety Leon taki jest.
           - Dziękuje Federico. Dziękuje za to że cię mam. Przesyłam ci wielkiego buziaczka. Miałabym do ciebie prośbę.
          - Wal śmiało. A tak poza tym też cię uwielbiam - Mianowicie uśmiechnęłam się do słuchawki,on zawsze poprawi mi humor - Nie uśmiechaj mi się tam. - Boże, jak on mnie dobrze zna
          - Fede mógłbyś nie mówić Leonowi że dzwoniłam ? Bardzo cię o to proszę.
          - Violu ... - przerwałam mu
          - Proszę - Błagam Fede zgódź się.
          - Dobrze, ale pod jednym warunkiem - Zawsze musi być to ''Ale''
          - Jakim ? - Zapytałam załamana
          - Przyjedziemy po was na lotnisko Ja i Leon, ok ? - Kuźwa, muszę się zgodzić.
           - Fede .... - Nie chcę
           - Nie ma żadnego '' Ale''. A teraz muszę kończyć, bo Leon idzie, Pozdrów Ludmiłę i przesyłam wam buziaczki, Papatki
          - Fede ! ... Halo .... Fede - No nie ! Rozłączył się ! Niech cie drzwi ścisną Federico ! Krzyczę sobie w myślach.


                                                                  ***

            - Czego chcesz ?! - Krzyknęłam, Po co przylazł aż do mojej garderoby ?! Jestem jeszcze w samej bieliźnie. W takim stanie może mnie widzieć tylko Leon. TYLKO on.
            - Seksownie wyglądasz wiesz ? Mrr - Podszedł bliżej mnie. Oj porozmawiam sobie z ochroną.
            - Odsuń się, bo będę krzyczeć. - Będę krzyczeć, bo wiem że gdzieś nie daleko są ochroniarze.
            - Tylko spróbuj, a pożałujesz.
            - Co mi zrobisz ? Co ? I tak już zniszczyłeś mi życie ! Tak ?! Po to tu przyjechałeś ? Zniszczyć mi życie ?! Udało ci się ! Czego jeszcze chcesz ?!
            - Ciebie, kochanie Ciebie - Powiedział i podszedł niebezpiecznie blisko i lada moment przycisnął mnie do ściany. I zaczął całować mnie po szyi. Fuuu czuje wstręt do niego. Próbowałam się wydostać ale nic nie pomagało. Paul zostaw mnie !
            - Puść mnie ! Słyszysz puść mnie ! Pomocy !!! Pomocy !! - Zaczęłam krzyczeć. A ten gdy się zorientować oderwał się ode mnie i popatrzył z nienawiścią.
            - Pożałujesz tego. - powiedział i nagle poczułam silny ból w który wydobywał się z mojego brzucha. - Ze mną się nie zadziera szmato - Po tych słowach, poczułam 2 razy mocniejszy ból. Oznaczało to że dostałam czymś drugi raz.
    Potem słyszała tylko jakieś szmery i krzyki Ludmiły. Potem zapanowała już ciemność i zanik pamięci.
         

                                                                   @#$%^&*

             Witam, witam po miesięcznej przerwie. Mam nadzieje że ktoś tutaj został. Jeśli ktoś został, proszę zostawcie komentarze. Żebym wiedziała dla kogo piszę ♥ Jak widzicie pojawił się 8 rozdział po tak długiej przerwie. Ale jest jeden + :D Napisałam chyba 5 rozdziałów na przód wieź nie przewiduje kolejnego zawieszenia Bloga <3333 Wiem, Wiem cieszycie się, tak samo jak ja xD Haha ^^  A jak wam idzie w szkole ? Już kurde kończy się 1 miesiąc, a ja mam już przynajmniej 2 oceny z każdego przedmiotu. To chore xDDD Rozpisałam się o czymś, kogo to nie interesuje :D Jajaja *O* 
Wracając do rozdziału. Leon zostawił Violkę samą. Violetta załamana, Nie była sobą podczas koncertu. Coś czuje że odbije się to na jej karierze. Ale ja nic nie mówię ☻ I jeszcze ten wypadek. Sorka,, to nie wypadek. I jeszcze to... to... No kurde ! Nie wiem jak to nazwać hahaha Głupia Ja :D 
Będzie się działo, obiecuje, Będzie ☻ 
Nie było mnie miesiąc, więc nie daje wam szanatrzku. Ale mam nadzieje że mnie nie zawiedziecie ♥ 
Pozdrowienia z gór <--------- Mój nowy podpis rozpoznawczy xDDD 
Syśka ♥ 

Obserwatorzy